wtorek, 12 kwietnia 2016

Ostatni wpis...

Misie, chyba każdy widzi, że no cóż... Nie ma nie tu już od praktycznie pół roku T^T Jakoś tak wyszło... I nie będę już tu więcej nic dodawać. Co oczywiście nie znaczy, że kończę z pisaniem, co to to nie! Nie wyobrażam sobie życia bez pisania, za bardzo to pokochałam <3 
Po prostu się przenoszę, na inną stronę i jest to Wattpad. Mam tam konto już od około roku albo już nawet ponad. Tam mam również opublikowane inne opowiadanie ^^ Postanowiłam się tam oficjalnie przenieść, ponieważ tam jest dla mnie trochę bardziej komfortowo. Jeżeli jesteście zainteresowani tym co tam dodałam jak i samym wattpadem i jak to wygląda to zapraszam serdecznie. Link do mojego konta podam poniżej ;) Oczywiście jak w większości przypadków takich storn aby cokolwiek zrobić potrzebne wam konto :* ;3 A jeżeli macie tam już konto to śmiało podawajcie mi linki w komentarzach ^_^ Z chęcią poczytam wasze opowiadania <3  
A teraz nie przedłużając: 
https://www.wattpad.com/user/Mirajane_chan 
Mam nadzieję, że spodoba wam się moje drugie opowiadanie! Oczywiście zapraszam serdecznie :** <3 Kocham was! 
W razie jakich kolwiek pytań piszcie w komentarzach bądź na któryś z moich e-maili: ino.yamanaka@vip.onet.pl   lub  thegazette.neverdies@vip.onet.pl 
Możecie też do mnie pisać przez konto google czy jak kolwiek checie :D :* <3 
No to teraz mam nadzieję do zobaczenia na wattpadzie! <3 <3 <3 

wtorek, 13 października 2015

Rozdział XVIII

Misie moje! Oto i dorozdzialik :3 Dzięki temu, że moja wena obudziła się do życia mogłabym pisać bez przerwy :D No, ale wiecie... Nauka i te sprawy xD I nie mam tyle czasu na pisanie ile bym aktualnie chciała xc Lepiej skończę już wam przynudzać ;D A jeszcze jedno ten rozdział czytacie na własną odpowiedzialność ;) Więc teraz życzę miłego czytania :3 :*
******************************
Przez najbliższe dwa miesiące zastanawialiśmy się gdzie pojedziemy. Była propozycja wyjechania w góry, ale jechanie ponad 10 godzin nie za bardzo nam się podobało. W końcu postanowiliśmy, że pojedziemy nad morze to prawie połowa czasu jechania w góry, oczywiście Hidan będzie jechał z nami, ponieważ Itachi uznał, że nie chce mu się prowadzić tyle godzin. Jak dla mnie to po prostu on jedzie z nami ze względu na Naomi. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia...Przez to, że mieliśmy parę spraw na głowie, nie porozmawiałem z nią o Hidanie. W ciągu tych dwóch miesięcy mój brat i Itachi zbliżyli się do siebie. Może na tym wyjeździe w końcu zostaną parą... W sumie tego im życzę.
Dzisiaj jest wyjazd i uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Aktualnie siedzę w salonie razem z mamą i Chihiro czekając na przyjście Sasoriego. Później pójdziemy do "Sweet Secret", tam będzie czekała na nas reszta.
- Chłopcy na pewno wszystko sapkowaliście?
- Tak mamo, spokojnie.- Powiedzieliśmy jednocześnie.
- Szczęście, że dzisiaj wraca tata to nie będziesz się nudzić. - Powiedziałem uśmiechając się w jej stronę.
- Masz rację, ale i tak będę musiała do wieczora siedzieć sama.
- Może nie do... - Nie skończyłem zdania, ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi. Prawie natychmiast zerwałem się z kanapy i pobiegłem w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłem nawet nie czekając aby Sasori wszedł rzuciłem mu się na szyję. 
- Takiego przywitania się nie spodziewałem.
- Taka miła odmiana. Ale na najlepsze poczekaj do wieczora.- Wyszeptałem to do jego ucha, najbardziej seksownym głosem na jaki było mnie stać i delikatne nadgryzłem płatek jego ucha. 
- Mmm... Gdybym mógł wziąłbym cię tu i teraz.- Wymruczał mi to do ucha na co po moim ciele przebiegły dreszcze. 
- Wiecie możliwość oglądania darmowego porno brzmi całkiem nieźle, ale jednak podziękuję. - Na słowa Chihiro zaczęliśmy się śmiać. Po chwili puściłem Sosoriego, zapewne nie było mu za wygodnie z moim ciężarem spoczywającym na jego szyi. 
- Hiro mi się zdaje, że Itachi ma na ciebie zły wpływ.
- Masz rację... Zdemoralizował mnie do reszty.- Powiedział to z udawanym smutkiem w głosie, a zaraz po tym zajął się śmiać. Po chwili ja z Sasorim również wybuchliśmy śmiechem.
- Dei leć po walizkę i idziemy. Im szybciej będziemy na miejscu tym lepiej.- Sasori uśmiechnął się w moją stronę, a ja odwzajemniłem uśmiech. 
- Już. - Po sekundzie byłem z powrotem w salonie.
- Chcecie pojechać bez pożegnania?
- Jasne, że nie.
- No mam nadzieję, bierz walizkę i idziemy. - Powiedziała to żartobliwym tonem, więc zaśmiałem się cicho pod nosem i uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Dobrze. - Wziąłem walizkę stojącą przy sofie i razem z mamą ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kiedy wyszliśmy Hiro z Sasorim spojrzeli się w naszą stronę.
- Dzień dobry Liso.
- Witaj Sasori. - Po tych słowach mama podeszła do Sasoriego, przytuliła go i wyszeptałamu coś do ucha na co on się uśmiechnął.
- Zaraz ty mówisz do naszej mamy po imieniu? - Hiro był lekko zbity z tropu, zresztą prawie zawsze tak było.
- Pozwoliłam mu, w końcu można by powiedzieć, że jest dla mnie jak syn.
- Rozumiem.
- A teraz chłopcy chodźcie tu do mnie. - Zaraz po tym mama uściskała nas wszystkich po kolei i przy okazji dała buziaka w policzek. - Uważajcie na siebie.
- Dobrze. -  Odpowiedzieliśmy hurem.
- Do zobaczenia za tydzień chłopcy.
- Papa. - Odpowiedzieliśmy razem z Hiro.
- Do zobaczenia. - Odpowiedział Sasori.
- No to ruszamy!
Ruszyliśmy w doskonale znanym nam kierunku. Całą drogę rozmawialiśmy o tym co będziemy robić nna wyjeździe. Wpadliśmy na pomysł aby pewnego wieczoru wysmarować Hidana pianką do golenia. Gdy dotarliśmy na miejsce pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Naomi i 2 walizki, które ze sobą miała.
- Naomi my tam jedziemy tylko na tydzień. - Powiedziałem kiedy byliśmy już przy nich.
- Ale ja tam mam same potrzebne rzeczy.
- Mhm... To samo mówiłaś kiedy chciałaś zabrać 3 walizki.
- Ech... Wy po prostu nie rozumiecie kobiet. - Powiedziała z rezygnacją.
- Masz rację nie rozumiemy i nie będziemy rozumieć. Tak samo jak wy nie będziecie rozumieć nas. - Powiedział Hidan z uśmiechem.
- I tu się chyba zgadzamy.
- Zamiast tu stać i gadać może w końcu spakujemy to wszystko do wozu i ruszymy? - Wygląda na to, że Itachi chce już być jak najszybciej na miejscu.
- Dobra, ja będę prowadzić przez pierwszą połowę, a później ty.
- Spoko. Mamy równo 10, więc jak dobrze pójdzie to będziemy na miejscu o 15. No to pakować manatki i jedziemy. - Itachi otworzył bagażnik i po chwili wszyscy sapkowaliśmy nasze walizki. Samochód był ośmio osobowy, więc każdy miał dla siebie miejsce. Hidan usiadł za kierownicą, obok niego Itachi za nimi usiadłem ja z Sasori'm i Hiro, a za nami usiadła Naomi. I tak oto ruszyliśmy.
- Czemu to ja muszę siedzieć sama?
- Tak wypadało, ale bynajmniej możesz się położyć. Jest plus.
- Wiesz Dei ty zawsze wiesz jak poprawić mi humor.
- No bo to ja. - Na to wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Wiecie co, chyba nie będę się z wami nudził.
-  Hidan z nimi nie da się nudzić.- Itachi powiedział to uśmiechając się pod nosem.
- Nie wątpię. Tylko nie róbcie za dużo hałasu po nocach.
- Zboczeniec.
- Dzięki za miły komplement. 
- Uważaj bo się jeszcze zarumienisz. 
- Ja? Ciężko u mnie o to, no chyba, że jednak coś mnie zawstydzi. 
- Jesteś chyba najszczerszą osobą jaką w życiu poznałem.
- Heh... Bynajmniej masz pewność, że nie kłamię.
- Taki plus.
-  Ej, ludzie wygląda na to, że Hiro zasypia, a raczej już śpi.-Wszyscy spojrzeliśmy na Hiro, który głowę miał opartą o szybę, jego oddech był spokojny i miarowy, a oczy zamknięte.
- Cały on. - Powiedziałem uśmiechając się.
- Co masz na myśli?
- Itachi, chodzi o to, że zawsze przy dłuższej trasie Hiro zawsze zasypia.
- Hmm... To całkiem słodkie.
- Ech... Jak jesteś zakochany to wszystko jest dla ciebie słodkie. - Gdy Hidan to powiedział policzki Itachiego zrobiły się delikatnie różowe.
- Przymknij się.
- Już, już.
Po tym w samochodzie zapanowała kompletna cisza. W pewnym momencie przytuliłem się do Sasoriego, poczułem jak delikatnie wplata swoje palce w moje włosy i powoli je przeczesuje. Było to naprawdę przyjemne, więc postanowiłem, że na chwilę przymknę oczy.
             **************************
- Dei, wstawaj.
- Jeszcze 5 minut.
- Wstawaj... Bo inaczej Cię zgwałcę. - Praktycznie natychmiastowo otworzyłem oczy i usiadłem, słysząc głos Hidana tuż przy moim uchu.
- Hahahaha... Takiej reakcji się nie spodziewałem.
- To nie było śmieszne.
- Oj uwierz kochanie, było.
- Sasoriś nawet ty przeciwko mnie?
- Tak... Chyba Ci mówiłem żebyś mnie tak nie nazywał.
- Wymsknęło mi się. - Powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Wysiadacie w końcu czy nie?
- Już, już. - Pierwszym co zrobiłem po wyjściu z samochodu było solidne przeciągnięcie się. Kiedy rozejrzałem się dookoła okazało się, że jesteśmy na jednej z przydrożnych stacji benzynowych. - A gdzie jest mój brat, Naomi i Itachi?
- Itachi poszedł kupić coś do picia, a twój brat i Naomi poszli do toalety.
- Mhm... - Zaraz po tym poczułem, że sam muszę skorzystać z toalety, więc ruszyłem w tamtą stronę.
-Dei gdzie idziesz?
- Do toalety.
- Czekaj na mnie. - Przystanąłem i poczekałem aż Sasori podejdzie, kiedy był już przy mnie ruszyliśmy w stronę toalet. Wtedy też minęliśmy się z Naomi, która właśnie wracała.
Gdy tam weszliśmy oboje stanęliśmy jak wryci. Mój brat stał przyparty do ściany przez Itachiego, który najwidoczniej robił mu malinke.
- Emm... Nie jesteście tu sami wiecie. - Sasori powiedział to żartobliwym tonem.
Obaj jak na zawołanie odwrócili się w naszą stronę. Twarz Hiro przybrała rumiany kolor, a Itachi tylko się uśmiechnął.
- Yyy... My tylko...
- Tylko co? Hiro. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Hiro... Oni i tak się już raczej domyślili. - Mówiąc to Itachi, złapał rękę mojego brata.
- A więc jesteście razem. Od jak dawna? - Zapytałem nie kryjąc mojej ciekawości.
- Od trzech dni. - Hiro powiedział to dalej delikatnie się rumieniąc.
- No to gratulacje. - Wraz z Sasorim powiedzieliśmy to jednocześnie.
- Dzięki. A teraz wybaczcie, ale my już sobie pójdziemy prawda Hiro?
- Tak.
- Poczekajcie na nas chwilę. - Powiedziałem, czekając na ich odpowiedź.
- Dobra, poczekamy. - Weszedłem do wolnej kabiny i zrobiłem to co miałem zrobić. (Taa... Czy wam też się zdaje, że to brzmi trochę dziwnie?) Po chwili wszyscy wyszliśmy z toalet i ruszyliśmy w stronę auta.
- Dłużej już się nie dało? - Była to pierwsza rzecz jaką usłyszeliśmy po dotarciu do auta.
- Nie nie dało. - Itachi odpowiedział z uśmiechem.
- Nie wnikam w to co robiliście w tej toalecie i wolę nie wiedzieć.
- Hidan... Czy twoje zboczenie nie zna granic?
- A to coś takiego istnieje? - Po jego pytaniu, wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Tak, istnieje... Uwierz. - Sasori powiedział to kiedy w miarę się uspokoił.
- Hmm... No to wychodzi na to, że moje zboczenie nie zna granic... A teraz skoro wszyscy się pośmiali to może w końcu ruszymy dalej?
- Dobra. Jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodu w tej samej kolejności co przedtem tylko tym razem to Itachi usiadł za kierownicą. Podczas drogi rozmawialiśmy na ważne jak i mniej ważne tematy. Uznałem też, że jeżeli jeszcze kiedyś będę gdzieś jechał z Itachim i to on będzie prowadził to przed tym wezmę jakieś tabletki na uspokojenie. Parę razy myślałem, że spowoduje wypadek lecz na szczęście to się nie stało. Oczywiście w pewnym momencie zwolnił i już tak nie szarżował.
Gdy byliśmy już w mieście jadąc w stronę hotelu w którym mieliśmy się zatrzymać, Itachi skręcił w złą ulicę i musieliśmy jechać na około, ponieważ niestety nie mogliśmy zawrócić.
- W końcu na miejscu. -  Powiedziałem wysiadając z auta.
- Oczywiście bylibyśmy wcześniej gdyby mój cudny kuzyn nie skręcił w złą ulicę.
- Nie czepiaj się, każdemu może się to zdarzyć.
- No w sumie też racja... Ale następnym razem pilnuj się trochę bardziej znaków.
- Spoko.
- No to teraz każdy bierze co jego i idziemy się zameldować. - Mówiąc to Hidan nie krył swojego zadowolenia.Itachi otworzył bagażnik i po chwili każdy wziął swoją walizkę.
- Pomoże mi ktoś?
- To po co brałaś 2 walizki?
- Już Ci to tłumaczyłam!
- No już, nie denerwuj się złość piękności szkodzi... A nie sorry tobie już nic nie zaszkodzi.
- Itachi kiedyś naprawdę Cię zabiję. - Naomi była naprawdę wściekła.
- Jak wy się kochacie kłócić.
- A co innego mamy robić? - Pytanie Itachiego trochę mnie rozśmieszyło.
- No, nie wiem może tak chociaż raz byście normalnie porozmawiali.
- Emm...A może w końcu się ruszymy z tego parkingu i pójdziemy zameldować.- Sasori w sumie miał rację, powinniśmy się w końcu ruszyć.
- Ech... Dobra idziemy. Daj tą walizkę.
- Trzymaj. - Naomi podała Itachiemu walizkę i po chwili ruszyliśmy w stronę hotelu.
Hotel nie należał do najgorszych. Był dość dużych rozmiarów w beżowym kolorze. Kiedy weszliśmy Itachi od razu podszedł do recepcji, wnętrze było urządzone w nowoczesnym stylu, ale bez zbędnego przepychu dzięki temu dawało to tą domową atmosferę. Po paru minutach Itachi podszedł do nas trzymając w dłoniach trzy klucze.
- A więc, nasze pokoje są na trzecim piętrze, ku naszemu szczęściu pokoje są obok siebie.
- A jakie to numery?
- 29, 30 i 31. Ja, Hiro i Hidan mamy 29, wy dwaj 30, a Naomi 31. - Mówiąc po kolei dawał nam klucze do pokoi.
- A więc idziemy. - Hiro powiedział to z uśmiechem.
- Mają tu windę czy musimy iść schodami? - Naomi najwidoczniej nie chciała iść po schodach.
- A po co winda w trzy piętrowym budynku?
- No w sumie...
- Chodźcie w końcu.
- Już. - Odpowiedzieliśmy hurem i powoli weszliśmy na górę.
- No to teraz, rozpakować się i idziemy na plażę.
- Ita nie za bardzo Ci się spieszy?
- Hidan, chyba od tego są wakacje aby z nich korzystać nie?
- To za ile na dole?
- Za godzinę wszyscy mają być na dole.
- Spoko. - Po tym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
- Całkiem tu przytulnie. - Powiedzieałem rozglądając się po pokoju. Jedna ze ścian była niebieska, a reszta kremowa.
- Mamy łóżko małżeńskie. - Wzdrygnąłem się słysząc głos Sasoriego tuż przy moim uchu.
- Masz coś na myśli?
- I ty chyba doskonale wiesz co, prawda mój aniele?
- Może... - Odwróciłem się w jego stronę i oplotłem rękami wokół jego szyi.
- A więc... Skorzystajmy z tej godziny we właściwy sposób. 
Przyciągnął mnie bliżej siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Natychmiast zacząłem oddawać pocałunki, kiedy przejechał językiem po mojej górnej wardze ochoczo rozszerzyłem usta wypuszczając go do środka. Sasori zdecydowanie dominował. W pewnym momencie pocałunkami zjechał na moją szyję, gdy to zajęcie mu się znudziło wrócił do.moich ust.Dłońmi zjechał trochę niżej zachaczając o końce mojej bluzki następnie zdejmując ją, nie chcąc być dłużnym to samo zrobiłem z jego bluzką. 
- Rozumiem, że jesteście podekscytowani i tym podobne, ale poczekajcie do wieczora.- Odwróciliśmy się w stronę drzwi gdzie stali Itachi i Hiro. 
- Serio? 
- Ale co? 
- Zawsze nam ktoś musi przeszkodzić. 
- Dlatego powiedziałem poczekajcie do wieczora. A teraz rozpakujcie się w końcu.
- Już, już... - Odpowiedzileiśmy i zaczęliśmy się rozpakowywać.
                            *******************************
- Skończone.
- W końcu. Więc teraz przebieramy się przebieramy i idziemy.
- Mhm... - Mruknąłem, biorąc kąpielówki do ręki.
Po przebraniu się, wzięliśmy potrzebne rzeczy i wyszliśmy z pokoju. Pamiętając zamknąłem drzwi na klucz, zaraz po tym chowając go do torby, w której mieliśmy ręczniki, koc, portfele i olejek do opalania. Ruszyliśmy korytarzem w stronę schodów, gdy znaleźliśmy się na dole okazało się, że nie ma jeszcze tylko Naomi.
- Uprzedzając wasze pytanie Naomi zaraz przyjdzie.
- Aha. - Odpowiedziałem, zaraz po tym dało się słyszeć zbieganie po schodach.
- Już jestem.
- No nareszcie, już myślałem, że nie przyjdziesz. 
- Utop się. 
- Uważaj bo przypadkiem cię do wody wrzucę. 
- Nie odważysz się. 
- Idziemy czy dalej będziecie się kłócić? - Hidan był już nieźle zirytowany. 
- Idziemy.
Na szczęście plaża nie była daleko od hotelu, więc po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Jak się okazało na plaży nie było dużo ludzi. 
Rozłożyliśmy się blisko drzewa gdzie było trochę cienia. 
- Masz malinkę przy obojczyku.
- Co? - Zapytałem zdziwiony, kiedy Naomi mi to powiedziała. 
- No tu. - Wskazała palcem na mój lewy obojczyk. 
- Masz lusterko? 
- Poczekaj chwilę. - Podeszła do swojej torby i przez chwilę szukała w niej lusterka. - Jest! Trzymaj.
- Dzięki. - Wziąłem lusterko i pokierowałem na miejsce wcześniej przez nią wskazane. Na moim obojczyku widniała sporych rozmiarów bordowa malinka. Kiedy Sasori mi ją zrobił? 
- Wyszła większa niż myślałem...- Jego stwierdzenie kompletnie zbiło mnie z tropu, a resztę rozsmieszyło.
- Jak ty coś czasem powiesz...
- No co?
- Nic, nic... -  Oddałem Naomi lusterko i usiadłem na kocu.
- Dei nie idziesz pływać?
- Wy idźcie ja narazie posiedzę. -  Odpowiedziałem, a następnie położyłem się i przymknąłem oczy.
- Ja z tobą zostanę.
- Tylko wiecie jak coś to idźcie w krzaki.
- Hidan... Brak mi słów do ciebie. - Sasori powiedział to z kpiną w głosie.
- Oj tam... No to zostawiamy was samych gołąbeczki.
- Miłego pływania.
- Dzięki, Dei. - Zaraz po tym odeszli.
Otworzyłem oczy i zacząłem wpatrywać się w niebo, które było widać między gałęziami drzewa. Był to naprawdę piękny widok. Szkoda, że nie wziąłem szkicownika, wtedy bym to uwiecznił.
Kątem oka spostrzegłem, że Sasori mi się przygląda. Przewróciłem się na bok i spojrzałem na niego. Jego wzrok był czuły, widziałem w nim radość, miłość i pożądanie. Chciałem aby położył się przy mnie, więc wyciągnąłem rękę w jego stronę. Od razu przysunął się bliżej i splótł nasze dłonie, zaraz po tym położył się przy mnie. Przysunąłem się bliżej i przytuliłem się do niego nadal trzymając go za rękę, głowę położyłem na jego klatce piersiowej.
- Czemu nie podszedłeś z innymi?
- A ty? -  Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- To chyba oczywiste tam gdzie ty, tam i ja. - Wolną ręką zaczął gładzić moje ramię. Delikatnie się uniosłem aby móc spojrzeć mu w oczy. 
- Kocham cię. 
- Wiem. Ja ciebie też. - Pochyliłem się i złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. Po tym ponownie położyłem się i zacząłem wsłuchiwać się w bicie jego serca. W pewnym momencie poczułem jakby nasze serca biły w jednym rytmie. 
- Idziemy do nich? 
- Mhm... Starczy już leżenia. - Kiedy wstaliśny i mieliśmy zacząć iść coś zatrzymało się na moim brzuchu, przez to momentalnie wylądowałem na ziemi trzymając się za brzuch. 
- Dei! Nic Ci nie jest? 
- Prócz tego, że zaraz zwrócie śniadanie to jest spoko. 
- Hej! To ty złapałeś moją piłkę? - W naszą stronę szedł chłopak o hebanowych włosach, jego oczy były szare. Musze przyznać, że był całkiem przystojny i na pewno nie był japończykiem. 
- Raczej zostałem przez nią znokałtowany... - Powiedziałem dalej lekko się krzywiąc. 
- Przepraszam. - Powiedział skruszony. 
- Jest spoko, zaraz przestanie boleć. 
- Ale następnym razem uważaj gdzie kopiesz piłkę. - Sasori powiedział to zimnym tonem.
- Jasne... Jeszcze raz przepraszam.
- Przecież już mówiłem, że nic mi nie jest. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę. Odwzajemnił uśmiech ukazując tym szereg białych zębów.
- O no właśnie jeszcze się nie przedstawiłem! Jestem Alan dla przyjaciół Al.
- Miło poznać ja jestem Deidara, a to Sasori.
- Al idziesz w końcu!? - Krzyknął jakiś chłopak idący w naszą stronę.
- Już idę! Jak widzicie muszę iść, więc do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
- W końcu sobie polazł.
- Ej to było niemiłe.
- Taa... A jego pożeranie Cię wzrokiem to było doprawdy miłe. - Powiedział z lekką ironią.
- Co? - Zapytałem zdziwiony. Nie zauważyłem nic takiego.
- No nie mów, że nie zauważyłeś.
- No... Nie.
- Ech... Dei czy ty naprawdę nie zauważasz tego ile osób to robi?
- Nikt tak nie robi.
- Robi, robi... I nie kłóć się ze mną.
- Poddaje się. - Powiedziałem zrezygnowany. Przecież nikt tak nie robi... Chyba.
- Wiesz, chodźmy się gdzieś przejść tylko we dwoje.
- Taka randka?
- Oczywiście. - Powiedział z uśmiechem.
- No to chodźmy, ale najpierw powiedzmy reszcie.
- Dobrze. -  Ruszyliśmy w stronę morza gdzie byli wszyscy. Po chwili byliśmy na miejscu.
- No w końcu przyszliście! - Hiro wybiegł do nas z wody.
- I zaraz idziemy. - Powiedziałem uśmiechając się.
- Gdzie idziecie? - Usłyszeliśmy pytanie Itachiego, który szedł w naszą stronę.
- Na randkę. 
- Zostawiacie nas?
- Naomi w końcu to są nasze zakochane gołąbeczki, a iż są wakacje muszą się wyszaleć. -  Hidan powiedział to robiąc tak zwany "dziubek". Wyglądał naprawdę przezabawnie.
- Hidan, przyznaj się co brałeś?
- Ja? Nic.
- Mhm... Dobra to wy już sobie idźcie, a my tu jeszcze trochę posiedzimy.
- No to do zobaczenia później.
- Narka.
Z powrotem ruszyliśmy w stronę koca po koszulki i portfele. Po założeniu ich ruszyliśmy w stronę mola, które było oddalone o około kilometr. Idąc trzymaliśmy się za ręce. Osobiście nie obchodziło mnie co sobie pomyślą ludzie, w końcu ludzie oceniają to co widzą, a nie to jacy naprawdę jesteśmy.
- A więc gdzie chcesz iść na początek? - Z moich myśli wyrwał mnie głos Sasoriego.
- Hmm... Najbliżej mamy molo, a później chodźmy porostu pozwiedzać.
- Dobrze. - Kiedy dotarliśmy do celu przeszliśmy do końca molo i oparliśmy się o barierkę.
- Będziemy musieli tu przyjść o wschodzie słońca. - Sasori powiedział to splatając nasze palce.
- Mhm... Będzie to piękny widok. Co ty na to abyśmy przyszli tu jutro?
- Jak będziesz mógł chodzić. - Na jego słowa poczułem jak moje policzki robią się ciepłe.
- Jak nie będę mógł to mnie przyniesiesz.
- Dobrze, aniołku. -  Jego słowa sprawiły, że na moje usta wstąpił jeszcze większy uśmiech.
- Weźmiemy jeszcze kocyk, i będziemy siedzieć podziwiając wschód słońca.
- Hahaha...
- Z czego się śmiejesz?
- No bo to zabrzmiało jak opis sceny wyjetej z jakiegoś romansidła. - Powiedział to dalej się śmiejąc.
- Hahaha... Rzeczywiście. - Po chwili oboje się zaśmialiśmy.
- Dei teraz pod żadnym pozorem nie patrz w prawo.
- Dlaczego? - Zapytałem i mimo wolnie spojrzałem w tamtą stronę. W przeciwnym końcu mola stał ten chłopak, który znokałtował mnie piłką. O ile dobrze pamiętam miał na imię Alan. W pewniej chwili chyba wyczuł, że mu się przyglądam i spojrzałem w moją stronę. Od razu odwróciłem wzrok.
- A mówiłem, żebyś nie patrzył.
- Wiesz, że jestem ciekawski.
- Wiem, wiem. Może lepiej jak już sobie pójdziemy, bo coś czuję, że On tu zaraz podejdzie.
- Dobrze, chodźmy. - Ostatni raz spojrzałem się na morze rozciągające się przed nami i ruszyłem za Sasorim w stronę powrotną.
Gdy zeszliśmy z mola pierwszym co rzuciło mi się w oczy to pełno różnych alejek, w których stały różne stragany z pamiątkami lub z jedzeniem, było też parę restauracji. Dosłownie można było dostać oczopląsu.
- Sasori.
- Tak?
- Następnym razem weźmy ze sobą mapę. - Na moje słowa Sasori wybuchł śmiechem.
- D... Dobrze. - Odpowiedział powstrzymując się od śmiechu.
- Nie śmiej się... Tu jest tego wszystkiego pełno.
- Oj tam, nie zgubimy się przecież.
- Wiem, wiem.
- To dobrze, a teraz chodźmy. - Po tych słowach złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął do przodu.
Kiedy szliśmy patrzyłem co takiego można kupić na tych straganach. W pewnym momencie moją uwagę przykuły dwa pierścionki. Wyplątałem swoją dłoń z uścisku na co Sasori spojrzał na mnie zdziwiony.
- Poczekaj chwilę. - Powiedziałem i ruszyłem w stronę straganu. Po niedługiej chwili wróciłem z moim nowym nabytkiem.
- Co ty kupiłeś?
- To. - Pokazałem mu dwa srebrne pierścionki. Oba miały wygrawerowane małe serduszka, były podobnej grubości, chociaż jeden i tak był trochę cieńszy. Podałem mu jeden z pierścionków, a drugi założyłem na swój palec serdeczny. Sasori po chwili zrobił to samo.
- Wygląda to trochę tak jakbyśmy byli zaręczeni.
- No, a myślisz, że po co je kupiłem? - Powiedziałem z uśmiechem i ponownie złączyłem nasze dłonie. Patrząc na reakcję niektórych ludzi byli naprawdę zaskoczeni, ale w większości chyba pomyśleli, że to po prostu wygłupy dwojga nastolatków, więc nie zwrócili na to wielkiej uwagi.
- A więc gdzie teraz?
- Hmm... Chodźmy na lody. - Powiedziałem po chwili namysłu.
- Dobrze.
 Odpowiedział i ponownie zaczęliśmy iść w poszukiwaniu budki z lodami. Po paru minutach marszu znaleźliśmy budkę z lodami, więc podeszliśmy bliżej.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - Odpowiedział nam mężczyzna już w trochę podeszłym wieku.
- Dei ile chcesz gałek?
- Trzy.
- A jakie smaki chłopcze? - Mężczyzna zapytał, uśmiechając się w naszą stronę.
- No, więc to będą... - Spojrzałem jakie są smaki i po chwili zastanowienia już wiedziałem jakie chcę. - Wanilia, truskawka i mięta.
- Robi się. - Po chwili w rękach trzymałem loda. - A co dla ciebie młodzieńcze?
- Dla mnie również będę trzy gałki i będą to malina, czekolada i mięta.
- Trzymaj.
- Dziękuję. Ile płacę?
- To będzie równe 387 ¥ *.
- Dei potrzymasz?
- Jasne. - Sasori podał mi swojego loda i wyciągnął portfel z kieszeni, po zapłaceniu pożegnaliśmy się z mężczyzną i ponownie ruszyliśmy przed siebie.
- Która godzina? - Zapytałem, powoli licząc loda.
- Jest 19:10.
- Jednak czas naprawdę szybko płynie. - Powiedziałem spoglądając w niebo, które nadal było błękitne.
- To prawda. - Szliśmy trzymając się za dłonie i powoli jedząc lody, które były pyszne. Kiedy skończyłem jeść, powoli językiem oblizałem usta.
- Dei jak myślisz reszta wróciła już do hotelu?
- Chyba tak, a czemu pytasz?
- Po prostu przypomniałem sobie o czymś.
- O czym? - Zapytałem nie kryjąc ciekawości.
- Muszę porozmawiać o czymś z Itachim.
- Tak sam na sam?
- Tak, a czemu pytasz?
- Ciekawość. - Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę, on po chwili odwzajemnił uśmiech. - A więc wracamy?
- Tak. - Odpowiedział i pozwoli ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu.
Po około 10 minutach byliśmy przy hotelu. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy resztę wchodzącą na górę po schodach. Zaczęliśmy biec i po chwili byliśmy przy nich.
- To wy też już wróciliście? - Zapytał Itachi, który jako pierwszy nas zauważył.
- Mhm... I mamy do pogadania.
- Jasne, wybaczcie nam na chwilę. Hiro pójdziesz na te kilka minut do Deia?
- Mhm. - Odpowiedział i wymusił uśmiech.
- A ja to co?
- Hidan... A ty pójdź do baru czy gdzieś, tylko się nie nawal.
- Ech... To chociaż pożycz mi trochę kasy.
- Trzymaj.
- Dzięki. -  I po chwili już go nie było. Kiedy znaleźliśmy się na górze Itachi oddał mi torbę. Wyciągnąłem z niej kluczyk i otworzyłem drzwi do pokoju. Gdy tylko tam się znaleźliśmy, razem usiedliśmy na łóżku.
- Jak myślisz o czym rozmawiają? - Ciszę przerwało pytanie Hiro.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem, samemu zaczynając się zastanawiać o czym mogą rozmawiać.
- Ech... A co jeśli oni znowu ze sobą...
- O nie Hiro nawet tak nie myśl... Ten scenariusz jest niemożliwy.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Jak to skąd? Wystarczy, że spojrzysz w jego oczy, a już będziesz wiedział.
- Co?
- No to. Starszy, a nadal nie ogarnięty... - Powiedziałem przykładając rękę do czoła.
- No to mi wytłumacz skoro taki mądry jesteś.
- Ech... A może lepiej zademonstruję?
- Darujcie sobie. - Usłyszeliśmy za sobą rozbawiony głos Itachiego.
- Spoko. A powiecie nam może o czym rozmawialiście? - Zapytałem robiąc maślane oczka.
- Emm...Nie, niespodzianka.- Sasori powiedział to z wrednym uśmieszkiem.
- Jak chcecie.
- To może my już was zostawimy samych, co nie Hiro? - Mówiąc Itachi wyciągnął rękę w stronę mojego brata.
- Mhm. - Mój brat wstał i po chwili ufnie złapał jego dłoń. Zaraz po tym już ich nie było.
- No to teraz mamy całą noc dla siebie. - Sasori podszedł bliżej.
- Oczywiście. Ale najpierw kąpiel.
- Zgubiłeś jedno słowo.
- Jakie?
- Ale najpierw wspólna kąpiel... Chyba to chciałeś powiedzieć prawda?
- Po co pytasz skoro znasz odpowiedź?
- No to chodźmy. - Sasori otworzył drzwi do łazienki i zapalił w niej światło.
  W łazience stała dość spora wanna i to właśnie ona zajmowała najwięcej miejsca. Sasori podszedł do niej i na początek odkręcił zimną wodę. W tym czasie rozpuściłem włosy i z kosmetyczki sięgnąłem potrzebne nam rzeczy, które położyłem w kącie wanny. Kiedy zimna woda sięgała do około mniejszej połowy wanny Sasori zakrecił ją i odkręcił ciepłą wodę. Zaraz po tym odwrócił się w moją stronę.
- Na co czekasz rozbieraj się. - Powiedział z uśmiechem i ściągnął swoją bluzkę, po chwili to samo zrobiłem ze swoją. Po niedługim czasie obaj byliśmy nadzy. Sasori podszedł do wanny, zakrecił wodę i wszedł do niej. Podszedłem i po sekundzie siedziałem między jego nogami.
- Mmm... Przyjemnie. - Wymruczałem opierając głowę o jego ramię.
- Zaraz może być jeszcze przyjemniej.
 Poczułem jak jego dłonie sunął od mojej tali w górę zatrzymując się przy moich skutkach. Po moim ciele przeszedł dreszcz przyjemności kiedy jego palce zaczęły delikatnie podszczypywać moje sutki, a językiem przejechał wzdłuż mojej szyi na koniec podgryzając płatek mojego ucha.
- Dei mógł byś się odwrócić w moją stronę?
- T... Tak. - Powiedziałem, zaraz po tym spełniając jego prośbę. Moje policzki powoli robiły się ciepłe.
- Od razu lepiej.
Zachłannie wpił się w moje usta od razu wkładając do ich wnętrza swój język. Oddałem pocałunek natychmiast, jego dłonie ponownie rozpoczęły przerwaną czynność tylko tym razem było to jeszcze intensywniejsze. Poczułem, że mój "przyjaciel"  budzi się do życia, w sumie nie tylko mój. Jedną dłonią zjechałem na dół chwyciłem nią nasze penisy następnie zacząłem poruszać nią w górę i w dół. Zaczynało powoli brakować mi powietrza, więc przerwałem pocałunek łapczywie łapiąc powietrze. Sasori również doszła. 
Jedną dłonią zjechał na dół i jednym palcem zaczął krążyć wokół mojej dziurki. Pocałunkami zjechał na moją szyję oraz obojczyki. Przeciągły jęk wyrwał się z moich ust kiedy jego palec znalazł się w moim wnętrzu i zaczął nim poruszać. Przerwałem wykonywaną czynność i dłonie zacisnąłem na jego ramionach. 
- Boli? 
- Nie. - Wyjęczałem do jego ucha, następnie je przygryzając. Językiem przejechałem wzdłuż jego szyi aby w pewnym momencie przyssać się do niej i zostawić czerwoną malinkę. 
 Po niedługim czasie dodał kolejny palec, a następnie kolejny. Zacząłem poruszać biodrami nabijając się na jego palce aby żaden z moich jęków nie wydobył się z moich ust delikatnie ugryzłem palec swojej dłoni. 
- Pozwól mi je usłyszeć. - Wyszeptał do mojego ucha, wyciągając palec z mojej buzi.
- A co jeśli... Oni usłyszą? - Wydusiłem z siebie powstrzymując się od jęknięcia.
- No to trudno. - Powiedział, wyjmując swoje palce z mojego wnętrza i zastępując je czymś większym. Palce wbiłem w jego ramiona, a z moich ust wydobył się przeciągły jęk.
- Dei wszystko w porządku? - Zapytał z troską chwytając moją twarz w swoje dłonie.
- Tak.
Odpowiedziałem łącząc nasze usta w pocałunku. Zacząłem powoli poruszać biodrami aby na początek przyzwyczaić się do tego uczucia. Z każdym ruchem odczuwałem coraz większą przyjemność. Sasori dłońmi zjechał na moje pośladki i sam zaczął nadawać tępo. Po moim ciele rozchodziła się ogromna rozkosz, a moje jęki wypełniały łazienkę. W pewnym momencie Sasori trafił w "ten" punkt, a przez moje ciało przeszła ogromna fala rozkoszy. Po paru kolejnych pchnięciach czułem, że już długo nie wytrzymam.
- Sa... Sasori...Ja zaraz... - Nie dokończyłem, ponieważ moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a z ust wydobył się przeciągły jęk. Sasori wykonał jeszcze parę pchnięć, następnie z jękiem doszedł w moim wnętrzu. Zmęczony oparłem głowę o jego ramię i przymknąłem oczy.
- Tylko mi tu nie zasypiaj. - Powiedział gładząc mnie po plecach.
- Spokojnie nie mam takiego zamiaru, ale chyba zdało by się wyjść już a tej wanny.
- W sumie racja i też zdało by się podłogę wytrzeć.
- Dlaczego?
- Tak jakby trochę jej ubyło. - Odwróciłem głowę aby zobaczyć jak wygląda podłoga i no niestety ale była cała zalana.
- Ale to już jutro dobrze?
- Dobrze. A teraz wstawaj kochanie.
- Już. - Kiedy stanąłem na kafelkach nogi ugięły się pode mną i tylko dzięki Sasoriemu nie zaliczyłem bliskiego spotkania z podłogą.
- No chodź tu. - Przyciągnął mnie trochę bliżej i po chwili byłem na jego rękach. W pokoju położył mnie na łóżku, zaraz po tym położył się obok mnie i przyciągnął bliżej siebie. Ufnie wtuliłem się w niego i przymknąłem oczy.
- Jak my jutro rano wstaniemy? - Mruknąłem, zastanawiając się czy damy radę wcześniej wstać.
- Spokojnie nastawię zaraz budzik.
- Dobrze. - Odpowiedziałem i puściłem go aby mógł wstać i nastawić budzik. Kiedy wstał zrobiło mi się chłodno, więc przykryłem się kołdrą. Po niedługiej chwili Sasori ponownie położył się obok mnie i przytulił.
- Dobranoc aniołku.
- Dobranoc kochany. - Zaraz po tym poczułem jak całuje mnie w czubek głowy i przyciąga jeszcze bliżej siebie. Uśmiechnąłem się na ten gest, zamknąłem oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza.
                           **********************************
I koniec! Bynajmniej na dzisiaj :):
* 387¥. To coś około naszych 12 zł ;P
Jestem ciekawa waszych opinii co do tego rozdziału :D Osobiście uważam, że mogło by być lepiej, ale i tak jestem zadowolona z tych moich wypocinek :3 Najbardziej chyba mi się nie podoba scena "łazienkowa", ale cóż począć opisuję coś takiego 2 raz w życiu, więc dopiero się uczę i następnym razem będzie lepiej.
I jeszcze jedna mała przypominajka... Z okazji tego, iż w tym roku mijał rok od założenia tego bloga możecie zadawać pytania bohaterom i jeżeli ktoś by chciał mogła bym napisać jakiegoś one-shota z dowolnym parkingiem. Gdybyście mieli  jakieś szczególne preferencje to pisać. Nie wstydzić mi się! :D :*
A teraz do następnego miśki <3
                                                                                                          Mirajane ^^<3









piątek, 11 września 2015

Rozdział XVII

Następnego dnia po szkole pytałem się innych o wyjazd. Niestety jak się okazało wszyscy mieli jakieś plany. Czyli wychodzi na to, że pojedziemy mniejszą grupą. Hmmm...może to nawet lepiej? Ciekawe co inni będą robić? Może Chihiro chciałby z nami pojechać? Sporo myśli krążyło po mojej głowie i przez to kiedy poczułem jak ktoś ciągnie mnie w boczny korytarz o mało co nie krzyknąłem.
- Cii...
- Sasori? Co się stało?
- Nic. Po prostu chciałem pobyć z tobą sam na sam. - Na myśl przyszło mi tylko jedno, ale przecież nadal jesteśmy w szkole.
- W szkole!? Oszalałeś!?
- Na twoim punkcie? Owszem. - Gdy to powiedział poczułem jak moje policzki robią się gorące. Po chwili poczułem jego usta na swojej brodzie następnie przy kąciku ust kiedy jego wargi były blisko moich odsunąłem go od siebie. A co jak ktoś zobaczy? Nie chodziło mi o naszych znajomych tylko o kogoś kto za nami nie przepada, a jest parę takich osób w tej szkole.
- Poczekaj.... - Nie dokończyłem ponieważ, na twarzy Sasoriego pojawił się grymas niezadowolenia.
- Dlaczego nie chcesz, żebym cie pocałował?
- Bo...- No co ja mam mu powiedzieć, że nadal się trochę wstydzę? Lepsze to niż milczenie. -... Się wstydzę.
- Och, Dei musisz się w końcu do tego przyzwyczaić.
- Wiem. I obiecuję, że następnym razem już nie będę się wstydzić.
- Dobrze.
Zaraz po tym rozbrzmiał dzwonek na ostatnią lekcję. Lekcja minęła bardzo szybko. Gdy wraz z Sasorim wyszliśmy ze szkoły spostrzegłem mojego brata i Itachiego stojących przed bramą szkoły. Rozmawiali jakby znali się przez całe życie. Dziewczyny, które koło nich przechodziły patrzyły na nich jakby byli jakimiś bogami. Staliśmy i patrzylismy w ich stronę z lekkim zdziwieniem malującym się na naszych twarzach. Ciekawe czego tu chcieli?  Mój brat musiał nas spostrzec ponieważ, w pewnym momencie pomachał w naszą stronę. Spojrzeliśmy na siebie i w końcu do nich podzeszliśmy.
- Chcecie czegoś?
- Ja przyszedłem do ciebie, a Itachiego spotkałem po drodze.
- A po co przyszedłeś?
- Musimy porozmawiać. No i też dlatego, że nie mogłem się doczekać twojego powrotu do domu.- Jego odpowiedź mnie rozdrażniła. Przecież ze szkoły do domu jest 15 minut drogi.
- I tylko dlatego? - Spytałem z nutą ironi w głosie.
- A potrzebuję innych powodów?
- Przecież do domu mam 15 minut drogi, nie traktuj mnie tak jakbym nadal miał 9 lat. Nie jestem już małym dzieckiem, zaakceptuj ten fakt. Czasem mam cię naprawdę dość. - Przez przypadek powiedziałem to co myślałem. Nie wątpliwe uraziłem go tym. Będę go musiał później przeprosić.
- Nie przesadziłeś trochę kociaku? - Pytanie Itachiego trochę zabiło mnie z tropu. Czyżby Itachi martwił się o mojego brata?
- Może trochę. - Spojrzałem w stronę mojego brata, który uśmiechał się w moją stronę, jego uśmiech był trochę niepokojący więc odwróciłem wzrok.
- To idziemy czy będziemy tu tak stać? - Sasori miał rację cały czas staliśmy przed szkołą mimo, iż ta już dawno całkowicie opustoszała.
- Idziemy. - Praktycznie całą drogę szliśmy w ciszy. Itachi w pewnym momencie powiedział, że musi gdzieś pójść więc poszedł w innym kierunku niż my. Gdy doszliśmy do mojego domu pożegnałem się z Sasorim i wraz z bratem weszliśmy do środka.
- Wygląda na to, że mamy jeszcze nie ma.
- Tak. - Nie wiem do końca dlaczego, ale miałem przeczucie, że mój brat coś kombinuje. Może to tylko moja wyobraźnia?
- Chodźmy do mojego pokoju.
- Po co? -Trochę bezsensowne pytanie,  ale naprawdę zastanawiałem się, po co mamy tam iść.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Dobra, więc chodźmy. - Po tym po prostu wiedziałem, że mój brat chce coś wiedzieć. Więc bez słowa ruszyłem za nim. Uświadomiłem sobie, że to będzie pierwszy raz kiedy będę w jego pokoju. Cały jego pokój był beżowy, a na każdej ze ścian wisiało jakieś zdjęcie.
- A więc o czym chciałeś porozmawiać? - Spytałem siadając na jego łóżku.
- Było coś między tobą, a Itachim?
- Co!? -Jego pytanie mnie zszokowało. Skąd on wpadł na taki durny pomysł?Ja i Itachi!? - Oczywiście, że nie. Jakim cudem wpadłeś na taki pomysł?
- To dlaczego nazwał cie ,,kociakiem" przed szkołą?
- A więc o to ci chodziło. Kiedy poznałem Itachiego byłem już z Sasorim. A pytanie dlaczego nazywa mnie ,, kociakiem" kieruj do niego. Bo sam nie wiem. - Dopiero kiedy odpowiedziałem olśniło mnie. Mój braciszek był zazdrosny.
- To dobrze. A mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Myślisz, że mam u niego szansę? - Na jego pytanie zacząłem się śmiać. Ja raczej miałem niewiele do mówienia w tym temacie.
- Trochę więcej wiary w siebie. - Odpowiedziałem, a Chihiro promiennie się uśmiechnął tak jak tylko on potrafił.
Nie mogłem się powstrzymać i rzuciłem w niego poduszką, która po chwili zatrzymała się na jego twarzy. Gdy poduszka zaczęła opadać złapał ją i z całej siły cisnął ją w moją stronę. Chciałem zrobić unik, ale niestety nie zdążyłam i oberwałem w tył głowy. Zaraz po tym rozpętała się prawdziwa wojna na poduchy. Podczas naszej mini wojny przeszło mi przez myśl, że teraz na pewno wyglądamy jak małe dzieci. Ale kto by się tym przejął? W pewnym momencie jedna a poduszek musiała o coś zachaczyć ponieważ, gdy ją rzuciłem rozdarła się i pierze rozsypało się po całym pokoju. No to mamy kłopot. Lepiej, żeby mama tego nie zobaczyła.
- I co teraz?
- Jak to co musimy to posprzątać zanim mama przyjdzie i to zobaczy. -Gdy skończyłem mówić spostrzegłem,  iż Chihiro patrzy z lekkim strachem w stronę drzwi. Również się spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem.
- Mamo witaj z powrotem!
- Hej chłopcy. Wyjaśnicie mi co tu się stało?
- No.... Bitwa na poduchy? - Odpowiedziałem nerwowo się śmiejąc.
- Aha.... A to pierze?
- Jedna z poduszek się rozpruła.
- Już wszystko rozumiem. Wiec teraz w trybie natychmiastowym... Brać się za sprzątanie!! -Była na prawdę zła. Gdy wychodziła z pokoju trzasnęła drzwiami. Jeszcze przez chwilę dało się słyszeć jej głos i parę obelg skierowanych w naszą stronę. Nasza mama gdy się zdenerwuje potrafi być na prawdę straszna.
-Dobra bierzemy się za to sprzątanie im szybciej skończymy tym lepiej. - Mój chyba brat postanowił, że sobie pomilczy. Bo w odpowiedzi na moje słowa tylko skinął głową. Przez najbliższe 10 minut również milczał. Mowę mu odebrało czy jak? W końcu nie wytrzymałem i przerwałem ciszę.
-Chihiro dlaczego się nie odzywasz?
-Hmm... A tak jakoś. Coś się stało?
- Nie, nic. Ciekawe jak bardzo się zdenerwowała? -Powiedziałem to bardziej do siebie, ale Chihiro i tak to usłyszał.
- Na pewno nie tak bardzo jak wtedy kiedy wytukliśmy połowę zastawy stołowej. - Na to wspomnienie oboje zaczęliśmy się śmiać. Niestety, ale w dzieciństwie były z nas niezłe ziułka i mama często się na nas denerwowała.
- Bynajmniej się nie nudziliśmy. I mamy dużo wspaniałych wspomnień.
- Będziemy mieli co wspominać.
- Tak...Ale będzie lepiej jeżeli o niektórych rzeczach nie będziemy wspominać. (Archiwum "X" xD)
- I tu się zgodzę. Bierzmy się lepiej za sprzątanie.
- Nom. Inaczej nigdy nie skończymy. - Zaraz po tym wzięliśmy się do roboty i przez najbliższą godzinę sprzataliśmy. Oczywiście nie obyło się bez paru żartów i śmiechu. Kiedy skończyliśmy postanowiliśmy zejść na dół powiedzieć o tym mamie. Zostaliśmy ją siedzącą na kanapie kubkiem kawy w rękach.
-Mamo skończyliśmy.
- Poszło wam szybciej niż myślałam. Możecie mi odpowiedzieć na jedno pytanie?
- Jakie?- Zapytaliśmy jednocześnie.
- Który z was to zaczął? -Zapadła grobowa cisza. Oboje wiedzieliśmy, że winowajce czeka jakaś kara. - Ja czekam.
- Ja to zacząłem.
- A więc za karę przez tydzień będziesz zmywał naczynia.
- Ok. I tak mogło być gorzej. -Gdy tylko skończyłem mówić zadzwonił dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć.
- Dobrze. -Przeczówałem kto stoi za drzwiami, ale w końcu wszystko jest możliwe. Nie zdziwiłem się kiedy przed drzwiami zobaczyłem Sasoriego, ale Itachiego się nie spodziewałem.
- Hej kochanie. -Pierwszy przywitał się Sasori i nim zdążyłem odpowiedzieć pocałował mnie.
- Hej. -Odpowiedziałem kiedy przerwał pocałunek i wpuściłem ich do środka. Zastanawiało mnie co oni tu robią, ale z pewnością zaraz się dowiem. W salonie Chihiro rozmawiał z mamą, ale gdy tylko zobaczył Itachiego urwał w pół zdania. Mama widząc to odwróciła się w naszym kierunku, kiedy tylko zobaczyła chłopaków uśmiechnęła się promiennie.
- Witajcie chłopcy. Co was tu sprowadza?
- Przyszliśmy porwać pani synów na randkę. - Kiedy to usłyszałem moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Oni chcieli nas obu zabrać na randkę?
- Co proszę? - Spytałem nie kryjąc swojego zdziwienia.
- No to co słyszałeś. Macie 15 minut na wyszykowanie się. Ruchy nie mamy całego dnia.
-Już, już. -Odpowiedziałem i wraz z Chihiro poszliśmy na górę.
- Ale ja dawno nie byłem na randce! - Z tego co zauważyłem mój brat był cały w skowronkach. -Dei w co mam się ubrać? - Skoro już o to pyta to mu pomogę. Zamyśliłem się przez chwilę.
- Załóż czarne rurki i jakiś luźny T-shirt do tego.
- Dzięki Dei. - Ucałował mnie w policzek i pobiegł do swojego pokoju.
- A co ja założę? - Zapytałem sam siebie stojąc przed szafą. W końcu postanowiłem, że granatowe rurki i luźną bokserkę, która wyglądała na mnie trochę jak tunika. A włosy związałem w wysoki kucyk prócz grzywki z kucyka wtdostał się jeden niesforny kosmyk. Akurat kiedy skończyłem do pokoju wszedł Chihiro. Gdy tylko go zobaczyłem zaniemówiłem z wrażenia mój braciszek wyglądał zajebiście.
- Wow. - To było jedyne słowo, które zdołałem z siebie wyksztusić.
- Ty też świetnie wyglądasz. To co idziemy?
- Nie, no coś ty niech sobie poczekają. ( Niech czekają, a co xD dop. Aut)
- Oczywiście. - Oboje zaczęliśmy się śmiać. Wyszliśmy z mojego pokoju i zaczęliśmy schodzić ze schodów. Gdy zeszliśmy na dół Sasori i Itachi przerwali rozmowę i spojrzeli na nas. Poczułem się dość niezręcznie i Chihiro chyba też. Jeżeli w najbliższym czasie nic nie powiedzą to zwariuje.
- Powiecie coś w końcu?
- Wyglądacie bardzo....
- Seksownie. -Dokończył Itachi, a my z bratem spaliliśmy buraka na twarzy.
- To....idziemy?
- Oczywiście. - Gdy byliśmy w przedpokoju zauważyłem, że Itachi obczaja tylek mojego brata i raczej się z tym nie krył. Sasori również to zauważył i zaśmiał się cicho pod nosem. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Kya! - Krzyknąłem, a bardziej pisnąłem czując jego dłoń na moim pośladku.
- Co się stało? - Poczułem gorąco wstępujące na moje policzki.
- N...Nic.
- To czemu pisnąłeś?
- Bo...bo miałem taki kaprys! - Powiedziałem pierwszą lepszą rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Mhm...już Ci wierzę. Sasori co mu zrobiłeś?
- Ja nic. - Mimo wszystko jego uśmiech mówił sam za siebie.
- Jasne... A więc chodźmy już.
- Ale gdzie my idziemy?
- Na początek spacer po parku potem wpadniemy do jakiejś kawiarni, a później pokażemy wam najlepszy widok w tym mieście .
Zaraz po tym wyszliśmy. Idąc przez miasto cały czas rozmawialiśmy i parę razy ludzie się na nas dziwnie spojrzeli szczególnie na mnie i Sasoriego, ponieważ szliśmy trzymając się za ręce.
Jednak ludzie nadal są nietolerancyjni, może to się kiedyś zmieni. Po paru minutach dalszej drogi doszliśmy do parku. Jak zawsze było tu pięknie. Podeszliśmy pod jedno z drzew i usiedliśmy w zacienionym miejscu, a z tego co zdołałem zauważyć jest tu dzisiaj naprawdę dużo par.
- A więc po co nas tu przyprowadziliście?
- Bo dzisiaj w tym parku dokładnie za 10 minut wszystkie pary tu zebrane obiecają sobie to, że będą ze sobą na zawsze. - O ile dobrze pamiętam już to obiecałem sobie z Sasorim, ale warto powiedzieć to to jeszcze raz.
- A jeśli nie są ze sobą? - Sam również chciałem zadać to pytanie, ale mój brat mnie uprzedził.
- To dzisiaj wyznają sobie miłość. - Mogłem się tego spodziewać. Ale zaraz skoro jest tu mój brat i Itachi też tu są to.... Nie to niemożliwe!Spojrzałem w stronę Chihiro, który spalił buraka, a Itachi przyglądał mu się z uśmiechem. Spojrzałem w stronę Sosoriego, który nie był tak bardzo zdziwiony. Posłałem mu spojrzenie żądające wyjaśnień.
- My z Dei'em pójdziemy się przejść, więc zostawiamy was na chwilę samych.
- Dobra.
Wstaliśmy i zaczęliśmy iść jedną ze ścieżek. Kiedy byłem pewny, że jesteśmy dość daleko i że nas nie usłyszą najspokojniej jak tylko mogę zapytałem.
- O co z tym chodzi!?
- Spokojnie. Chodzi o to, że Chihiro podoba się Itachiemu i chyba z wzajemnością. I chce mu to dzisiaj powiedzieć. Więc pomyśleliśmy, że was tu zabierzemy.- W pierwszej chwili trochę go nie zrozumiałem, ale po chwili przypomniałem sobie o przysiędze.
- Czyli oni teraz...?
- Tak. - Chciałem tam do nich teraz iść, ale wiedziałem, że nie będzie to fair wobec mojego brata.
- Oj dzisiaj jak tylko wrócimy do domu to z nim porozmawiam.
- Teraz przestań myśleć o swoim bracie i Itachim. Skup się na nas.
- No do... - Nie mogłem skończyć tego co chciałem powiedzieć, ponieważ Sasori sprawnie mi to uniemożliwił łącząc nasze usta w pocałunku, po chwili nasze języki zaczęły wojnę o dominację. Moje ręce powędrowały na jego szyję, dzięki temu mogłem przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Jedną z dłoni wplątałem w jego włosy. Sasori jedną ręką trzymał mnie w tali, a drugą powoli przesuwał w dół, cichy jęk wydobył się z moich ust kiedy poczułem jego dłoń zaciskającą się na moim pośladku. Mógłbym trwać tak wiecznie, ale powoli zaczynało brakować mi powietrza więc przerwałem pocałunek.
- Kocham cię. - Wyszeptałem to do jego ucha.
- Ja ciebie też.- Ponownie złączyłem nasze usta. Niestety tym razem nam przerwano.
- No już koniec tych czułości.
- Wiesz co Itachi ty zawsze wybierasz najmniej odpowiedni moment aby się odezwać. Nie mogłeś poczekać, aż skończymy?
- Taa... Jasne zanim wy byście skończyli to by trochę minęło.
- Sugerujesz coś? - Tym razem to ja zabrałem głos.
- Ja? No skąd. - Jego uśmiech i wzrok mówiły same za siebie.
- Zboczeniec. - Potych słowach wszyscy się zaśmialiśmy. Dawno się tak dobrze nie bawiłem.
- A tak właściwie to która godzina?
- Dochodzi 18. A do kawiarenki jest ok 30 minut drogi, więc za niedługo będziemy musieli się zbierać. Bo tam gdzie jedziemy jest kawałek drogi. - Co Itachi miał na myśli mówiąc jedziemy? W mojej głowie zapaliło się czerwone światełko mówiące, że to co oni planują jest co najmniej dziwne.
- To gdzie my jedziemy?
- Daleko. A teraz może już pójdziemy do tej kawiarenki. - Dopiero teraz kiedy spojrzałem w stronę mojego brata spostrzegłem, że cały czas czerwieni się jak piwonia. Gdy wrócimy do domu będę musiał z nim porozmawiać. Ruszyliśmy i nie spiesząc się wyszliśmy z parku. Teraz tylko jedno nie dawało mi spokoju najbliżej położoną kawiarenką jest "Sweet Secret ". No nic zaraz się dowiem.
- Dei czemu idziesz taki zamyślony?
- Tak sobie pomyślałem, że najbliżej położoną kawiarnią jest " Sweet Secret ". I czy my tam przypadkiem nie idziemy.
- No właśnie tam idziemy. Za 10 minut powinniśmy już tam być.
- Braciszku?
- O co chodzi Chihiro?
- Możemy porozmawiać?
- Teraz czy wolisz później. I o czym?
- Później kiedy wrócimy do domu, o czymś ważnym.
- Dobrze. - Uśmiechnąłem się w jego stronę posyłając mu spojrzenie typu " Ja wszystko wiem ". A on zaczerwienił się jeszcze bardziej o ile było to możliwe.
- Idziecie? Bo zostajecie w tyle.
- Już idziemy.
- O czym rozmawialiście?
- Nasza sprawa. - Odpowiedziałem i spostrzegłem, że gdy tylko skręcimy będziemy na miejscu.
- No i jesteśmy. - Weszliśmy i wszyscy którzy byli w kawiarni spojrzeli w naszą stronę lecz po chwili wrócili do swoich poprzednich zajęć. Ja wzrokiem odruchowo poszukałem Hidana i znalazłem go stojącego za ladą, umśmiechającego się w naszą stronę.
Kiedy tyło zajęliśmy stolik poszedł do nas i wręczył na menu.
- No hej kociaku. - Postanowiłem zignorować to, że ponownie nazwał mnie kociakiem. I zagłębiłem się w czytaniu menu.
- Hej Hidan.
- Itachi!? Chłopie wieki cię nie widziałem!
- Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania? Ze 3 lata już będą.
- To serio, aż tyle minęło?
- Nie żeby coś, ale mu też tu jesteśmy.
- Wybaczcie. Ale wiecie musimy nadrobić stracony czas. - W tym momencie znacząco uśmiechnął się w stronę Itachiego. Spojrzałem w stronę Chihiro i wyglądał na złego... Nie zły to złe określenie on był wściekły. Pierwszy raz go takiego widziałem. Musiałem go jakoś uspokoić.
- Chihiro chodź ze mną na chwilę.
- Gdzie?
- Po prostu chodź.- Spojrzałem na niego i chyba w końcu zrozumiał o co mi chodzi.
Wstaliśmy od stołu i poszliśmy w stronę wyjścia. Kiedy tylko wyszliśmy mina mojego brata złagodniała.
- Opanuj się czasem.
- Ale oni... Jak ja tam miałem spokojnie siedzieć?
- Rozumiem Cię, ale trzymaj swoje emocje na wodzy.
- Dobra postaram się. A tak poza tym co to za koleś? - Chihiro wskazał palcem nasz stolik. Teraz był tam jeszcze jeden chłopak. Czemu on przytulał się do Sasoriego? Poczułem jak żyłka na moim czole zaczyna pulsować.
- I co teraz?
- Jak to co? Wracamy tam. Nikt prócz mnie nie może przytulać się do Sasoriego.- Weszliśmy do środka i od razu podeszliśmy do naszego stolika. Może i byłem zły, ale robienie scen w kawiarence nie za  bardzo mi pasuje. Dlatego stanąłem i czekałem aż w końcu mnie zauważą.
- Isao puść mnie już!
- Ale tak dawno się nie widzieliśmy!
- Isao puść go bo inaczej będzie miał kłopoty.
- Jakie kłopoty? Przecież tylko go przytulam.
- Ale z ciebie debil . On ma chłopaka, który nawiasem mówiąc tu stoi. - Teraz wszyscy spojrzeli w moją stronę. Isao od razu puścił Sasoriego i podszedł do mnie. - Bardzo miło mi cię poznać jestem Isao! A ty jesteś?
- Deidara. - Odpowiedziałem. Chłopak od razu rzucił mi się na szyję. - Puszczaj!
- Isao... Puść go on nie jest maskotką
- Ale on jest taki słodki. No dobrze... - W końcu z niechęcią mnie puścił. Usiadłem na swoim miejscu. Zaraz po tym Tobi odszedł.
- A więc co panowie zamawiają?
- Dla mnie ciasto czekoladowe. - Mój brat i jego miłość do ciastek czekoladowych. Gdyby mógł mógł by je jeść codziennie.
- Ja wezmę ciasto cytrynowe. - Itachi chyba lubi to ciasto, jego uśmiech mówi sam za siebie.
- A dla mnie Tiramisu.
- Hmm...Dzisiaj wezmę ciastko truskawkowe. - Gdy tylko złożyliśmy zamówienie Hidan odszedł od naszego stolika. A co do picia wszyscy zamówiliśmy herbatę.
- I znowu wszyscy uwzięli die na herbatę... - Sasori miał rację. Wraz z Itachim zaczęliśmy się śmiać.
- Powiecie mi o co chodzi?
- Powiem ci w domu.
- Dobrze. - Zaraz po tym Hidan przyniósł nasze zamówienia. Kiedy tylko poczułem słodki smak ciastka w moich ustach myślałem, że się rozpłynę.
- Jak widzę mój braciszek nadal kocha słodycze.
- Mhm... Kocham słodycze i nigdy nie przestanę. A twoja miłość do ciastek czekoladowych nadal pozostaje nie zmieniona.
- Jak widać. - Ponownie wróciłem do jedzenia ciastka. Myślałem, że jako pierwszy skończę jeść, ale okazało się, że pierwszy skończył Sasori.
- Dei, a ty znowu się ubrudziłeś.
- Naprawdę? - Chciałem przejechać językiem wokół warg, ale Sasori był szybszy i po chwili mogłem poczuć jego miękkie wargi na swoich. Na szczęście siedzieliśmy blisko siebie, więc mogłem bez problemu pochylić się w jego stronę i pogłębić pocałunek. Jedną z rąk położyłem na jego udzie i powoli przesówałem ją w górę. Przez moment wydawał się być zaskoczony, ale nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Z wszystkiego wyrwało nas ciche chrząknięcie.
- Nie żeby coś, ale nie jesteście tu sami.
- Trochę nas poniosło.
- Trochę? Jeszcze trochę, a byście to zrobili to stole. - Teraz poczułem jak moje policzki robią się gorące.- Jak już chcecie to zróbcie to w łazience. - Na te słowa Sasori zgromił Itachiego wzrokiem, a ja spuściłem głowę tak aby nie mogli dostrzec rumieńców wpływających na moje policzki. Pomysły Itachiego czasem mnie przerażają, a czasem śmieszą, nigdy nie wiadomo z jakim pomysłem wyleci. (Bo to Itachi tego nie ogarniesz xD do. Aut)
- Itachi czasem zanim coś powiesz to pomyśl.
- Nie wmówicie mi, że tak nie jest. Napaleni jak króliki.
- Nie przeginaj. - Ton głosu Sasoriego był trochę straszny. Jak dobrze pójdzie to w końcu się pobiją.
- Musicie się kłócić? - Chihiro był lekko zdenerwowany. Obaj spojrzeli się na niego i na mnie.
- Później pogadamy.
- Jasne. A teraz nie powinniśmy się zbierać? - Wszyscy spojrzeliśmy na zewnątrz, zaczynało się ściemniać. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i po chwili wychodziliśmy z lokalu.
- A więc gdzie idziemy?
- Daleko. I aby tam dotrzeć musimy kawałek pojechać.
- Dobra, a czym pojedziemy?
- Jak to czym, moim samochodem.- Skręciliśmy w stronę pobliskiego parkingu. Jak się okazało stało tam jeno auto. Na pierwszy rzut oka pomyślałem, że to Suzuki i tak było.
- Zapraszam panów. - Wsiedliśmy do samochodu i po chwili byliśmy już w drodze.
Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Oczywiście Itachi bardziej skupiał się na drodze niż na naszych rozmowach, więc tylko od czasu do czasu coś dopowiedział. Kiedy byliśmy na miejscu było już kompletnie ciemno. Jedynym źródłem światła były uliczne lampy oraz księżyc, który tej nocy był w pełni i było go idealnie widać na bezchmurnym niebie. Zastanawiało mnie również to gdzie dokładnie jesteśmy.
- Chodźmy.
- A gdzie idziemy? - Zapytałem, ponieważ nadal byliśmy na obrzeżach miasta. I jedyne co nas otaczało to ogromne wieżowce.
- Tam. - Itachi wskazał na najwyższy budynek, który znajdował się w naszym mieście.
- A jak tam wejdziemy?
- Spokojnie, pracuje tam mój znajomy i poprosiłem go aby otworzył boczne wejście.
- Mhm...
- A więc idziemy?
- Idziemy. - Ruszyliśmy w stronę jednej z bocznych uliczek, gdzie znajdowało się boczne wejście. Kiedy weszliśmy naszym oczom ukazało się nic innego jak schody. O ile dobrze pamiętam ten budynek miał około 25 pięter, więc wejście na samą górę trochę nam zajmie. Ruszyliśmy bez słowa na górę, po kilkunastu piętrach wszyscy mieliśmy już chyba dość tej "wspinaczki", ale byliśmy prawie na półmetku, więc szliśmy dalej. Kiedy weszliśmy na samą górę, Itachi otworzył drzwi prowadzące na dach. Gdy wyszliśmy na zewnątrz uderzył w nas podmuch chłodnego powietrza.
- Nigdy więcej nie wchodzę po schodach na 25 piętro. -  Na słowa Sasoriego wszyscy się zaśmialiśmy.
- Nie narzekaj, tylko ciesz się chwilą. A teraz chodźcie. - Przeszliśmy cały dach i stanęliśmy przy barierce na jego końcu.
- Wow. - Widok był naprawdę świetny, stąd było widać całe miasto, które teraz mieniło się wieloma barwami.
- Przyznaję warto było tu wejść.
- No, a nie mówiłem, że to najlepszy widok w tym mieście. - Stałem oparty o barierkę i wpatrywałem się w widok jak się przede mną rozciągał. Szkoda, że nie mam przy sobie moich przyborów do malowania. W pewnym momencie z zamyślenia wytrwały mnie ręce oplatające się wokół mojego pasa.
- Nad czym tak rozmyślasz? - Kiedy usłyszałem głos Sasoriego tuż przy moim uchu i jego ciepły oddech, który lekko je owiewał przeszedł mnie delikatny dreszcz.
- Nad tym jak tu pięknie i spokojnie.
- Masz rację pięknie tu. - Po tych słowach Sasori delikatnie pocałował mój kark. Przez moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Powoli odwróciłem się w jego stronę i przytuliłem się do niego. Kiedy trwaliśmy w uścisku przysluchiwałem się spokojnemu biciu jego serca i wdychałem jego zapach. Poczułem jak całuje mnie w czubek głowy. - Dei spójrz w bok.
- Hmm... Po co? - Spojrzałem na niego lekko tego nie rozumiejąc.
- Po prostu spójrz w moje lewo.
- Skoro prosisz. - Zrobiłem tak jak prosił, a to co zobaczyłem sprawiłomoich ustach pojawił się uśmiech. Chihiro stał oparty o barierkę tak jak ja parę minut temu, a Itachi obejmował go od tyłu opierając głowę na jego ramieniu. Rozmawiali o czymś i oboje uśmiechali się do siebie.
- Myślisz, że są ze sobą?
- Raczej nie.
- Czemu?
- Mój brat zawsze woli poczekać z decyzją, ale widzę, że mu zaufał, wiec pozwala mu się do niego przytulać.
- Rozumiem... W sumie odkąd tylko się zobaczyli widać było, że jest coś na rzeczy.
- Po dwóch dniach znajomości?
- Sam powiedziałeś, że jeszcze ze sobą nie są więc.
- No w sumie. Jeszcze trochę i będziemy musieli iść prawda?
- Mhm... Na razie nacieszmy się tym widokiem.
- Racja, ale najpierw...- Wspiąłem się delikatnie na palce i złączyłem nasze usta. Sasori natomiast oddał pocałunek. Niedługo po tym nasze języki tańczyły w namiętnym tańcu. Obie jego dłonie zaczęły się zsuwać w dół, jęknąłem prosto w jego usta kiedy poczułem jak zaciskają się na moich pośladkach i zaczynają je powoli masować. Podniecenie zaczynało ogarniać moje ciało, ale gdy przypomniałem sobie gdzie jesteśmy, opamietałem się trochę. I po chwili przerwałem pocałunek. Oboje mieliśmy przyspieszony oddech.
- No, a myślałem że już się od siebie nie oderwiecie.- Spojrzeliśmy w stronę, z której dochodził głos Itachiego i ja automatycznie spaliłem buraka. Itachi wraz z Chihiro stali w odległości co najmniej 3 metrów od nas. Mój brat również był lekko czerwony na policzkach.
- Długo tak stoicie?
- Od momentu, w którym zacząłeś macać jego tyłek.
- Ech... Mogliście powiedzieć.
- Nie chcieliśmy wam przerywać. A teraz zbieramy się bo już jest prawie 21, a do was mamy całe miasto do przejechania.
 - No to chodźmy. - Ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- I znowu po schodach.
-  Nic na to nie poradzisz. - Schodzenie ze schodów zajęło nam trochę mniej czasu niż wchodzenie. Kiedy byliśmy na dole od razu ruszyliśmy w stronę samochou i po chwili byliśmy w środku.
Podczas drogi poczułem, że jestem zmęczony i po rozmowie z Chihiro pójdę od razu spać. Raz nawet lekko przysnąłem, ale po chwili się obudziłem. Gdy dotarliśmy na miejsce Itachi zaparkował przy domu Sasoriego.
- No to do zobaczenia panowie.
- Narazie. - Itachi po chwili odjechał, a my jeszcze przez chwilę staliśmy i ptrzyliśmy w stronę w którą odjechał.
- Dziękuję za super dzień.
- Nie ma za co. A teraz do zobaczenia kochany.
- Do zobaczenia. - Na pożegnanie pocalowaliśmy się krótko.
- Słodkich snów. - Powiedział jeszcze zanim wraz z Chihiro odeszliśmy w stronę naszego domu.
W domu od razu ruszyliśmy na górę w stronę pokoju mojego brata. Gdy się tam znaleźliśmy usiedliśmy na łóżku.
- Dziejszy dzień zaliczam do jak najbardziej udanych.
- Ja też. A teraz opowiadaj co się działo w parku.
- Już, już. Zaraz po tym jak odeszliście zaczęliśmy rozmawiać, i tak jakoś wyszło, że podczas rozmowy on mnie przytulił i powiedział, że jestem słodki i mu się podobam. Na te słowa zamarłem, a moje policzki taki piekły jakby się paliły, przez chwilę milczałem, ale w końcu zebrałem się w sobie i powiedziałem, iż on też mi się podoba.
- I co dalej?
- Zapytał się czy nie chciałbym spróbować być z nim, ale odpowiedziałem, że jak narazie wolę go lepiej poznać i bardziej mu zaufać. On powiedział, że to rozumie i powiedział, że będzie czekać, a po tym pocałował mnie w czoło. Niedługo po tym poszliśmy was szukać.
- Nie powiem słodko. A więc życzę wam jak najlepiej.
- Dzięki braciszku.
- Tylko jeżeli zrani cie w jaki kolwiek sposób wiedz, że się do niego przejdę i wykastruje.
- Hahaha... Dobrze. A teraz idź spać.
- Dobrze. Dobranoc Hiro.
- Jak ja dawno nie słyszał z twoich ust tego zdrobnienia. Dobranoc Dei. - Kiedy tylko znalazłem się w moim pokoju zająłem ubrania i położyłem je na krześle i w samych bokserkach położyłem się spać, a niedługo po tym odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
**********************************
Pierwszy rozdział od tak długiego czasu! Nawet nie wiecie jak się cieszę :D Oczywiście myślę, że rozdział się wam spodobał. Za wszelkie błędy z góry przepraszam. W czasie mojej nieobecności trochę się w moim życiu podziało, ale co ja wam będę o tym pisać xD :P A u was działo się coś ciekawego no i też pytanko : Jak spędziliście wakacje??
No i też minął w tym czasie rok od powstania tego oto bloga!!! :*<3 I z tej okazji jeżeli chcecie zrobimy Q&A z naszymi bohaterami, albo możecie też poprosić o napisanie jakiegoś oneshota z paringiem jakim będziecie chcieli, jak będziecie mieć w głowach konkretny pomysł napiszcie mi o tym, a ja postaram się jak najlepiej to napisać. :33:**
Co do rozdziałów będą się pojawiały 1-2 razy w miesiącu. Zależy od mojej weny. I być może dodam tu moje drugie kolejne opowiadanie, ale to za jakiś czas jak będę miała więcej rozdziałów.
No i to by było na tyle w razie jakich kolwiek pytań piszcie w komentarzach.
                                                                                                  Kocham was! <3
                                                                                              Mirajane :3











poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Czyżby coming back?

     No więc tak jak sam nagłówek wskazuje... WRACAM!!! Huehuehue...nie spodziewaliśce się prawda? A tu proszę,wracam. Muszę przyznać, że brakowało mi tego bloga i was. Nie myślcie sobie, że o was zapomniałam co to to nie! Cały czas sprawdzałam jak się mój blog miewa :D No i niestety aktywnoś spadła do można by powiedzieć praktycznie zera no, ale mam nadzieję, że to się poprawi :)      Co do rozdziałów to 17 mam już prawie skończony bo ostatnio złapał mnie leń i nic nie pisałam... No i też muszę się uczyć bo niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego mam konkurs z wiedzy o Wielkiej Brytanii no i wiecie nie mam za bardzo jak pisać, do tego teraz jestem na wyjeździe i mój dostęp do neta jest ograniczony. Postaram się coś napisać i wstawić rozdział do końca tego tygodnia, ale nic nie obiecuję. No i też rozdziały nie będą pojawiały się tak często bo w tym roku muszę spinać tyłek i brać się za naukę. Chociaż może uda mi się to jakoś pogodzić i rozdziały będą pojawiały się częściej. 
No więc teraz wyczekujcie następnych rozdziałów i do zobaczenia za niedługo moje miśki kochane :** <3 
                                                                                                                    Mirajane <3

sobota, 21 lutego 2015

Przepraszam ...

Coś czuję , że nie za bardzo wam się ten pomysł podoba , ale cóż ... Wręcz kocham prowadzić ten blog , ale niestety od jakiegoś czasu pisanie mi nie idzie co możecie sami zobaczyć :P Miałam dodać rozdział 17 jeszcze w ferie , ale jak widać nie zrobiłam tego , ponieważ no kompletnie nie miałam weny i tak jakoś wyszło . Bloga zawieszam na czas bliżej nie określony . I może być też tak , że już tu nie wrócę . Tylko spokojnie nie sądzę aby to się stało , to jest po prostu najgorszy możliwy scenariusz jaki może się zdarzyć . Może dopadł mnie kryzys wieku średniego i to dlatego ? ;) Oczywiście braki weny o nie jedyny powód jeszcze dochodzi mi do tego nauka i sami wiecie jak to jest :P Kiedy tylko wena mi wróci i będę w stanie napisać coś z senem to wtedy wrócę . No chyba , że już kompletnie nic mi  nie przyjdzie do głowy wtedy przestanę pisać na dobre , ale bloga nie usunę. No i to by było na tyle . Papa :) <3 
                                                                                                                   Mirajane <3

sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział XVI

Nie wiem czemu, ale ten rozdział mi się usunął z nie znanych mi przyczyn i zoriengtowałam się dopiero teraz :/ Brawo ja normalnie... O dziwo zapisał mi się w notatkach i mam nadzieję, że nie usunęło się nic z tego rozdziału... Chociaż sprawdziłam rozdział i nie wydaje mi się aby coś się usunęło :) No więc to by było na tyle z mojej strony... Ale mam też dla was pewną wiadomość i zaraz ją jakoś napiszę aby to miało ręce i nogi xD                                                ****************************
Po zajęciach poprosiłem Sasoriego aby poczekał na mnie przed szkołą . Teraz szukałem Naomi aby powiedzieć jej , że chcę z nią porozmawiać . W końcu zobaczyłem ją na końcu korytarza .
- Naomi !
- O Dei . Stało się coś ?
- Nie , nic , ale muszę z tobą porozmawiać .
- Teraz ?
- Nie dzisiaj nie mogę . Może jutro ?
- Mi za to jutro nie pasuje . To pojutrze ?
- Dobra .
- Gdzie i o której ?
- U mnie w domu może być o 16 ?
- Jasne . To do zobaczenia .
- Do zobaczenia . - Po chwili już mnie nie było. Wybiegłem ze szkoły i wzrokiem poszukałem Sasoriego . Stał przed bramą i czekał . Po cichu podszedłem do niego i przytuliłem od tyłu .
- Przepraszam , że musiałeś czekać . A teraz idziemy ?
- Już nie mogę się doczekać . - Gdy doszliśmy do naszych domów Sasori powiedział , żebym na niego chwilę poczekał, ponieważ  musi wziąć przybory do malowania . Wrócił po niecałych 5 minutach .
- Idziemy ?
- Tak . - Gdy tylko weszliśmy do mojego pokoju byłem tak zdenerwowany , że czułem jak trzęsą mi się ręce .
- Spokojnie . Jeżeli nie chcesz powiedz . Nic na siłę .
- Chcę , tylko daj mi chwile .
- Dobrze . - Usiadłem na łóżku i dla uspokojenia wziąłem kilka głębokich wdechów . Przecież to nic takiego . Na początek zdjąłem bluzkę , a następnie spodnie .
- Dobrze . A teraz połóż się na łóżku tak aby było ci wygodnie .
Położyłem się na boku i jedną z rąk podparłem głowę , a drugą rękę oparłem na biodrze . Wzrok utkwiłem w Sasorim , który zaczął rysować . Delikatnie uśmiechnąłem się w jego stronę , gdy na mnie spojrzał .
                                                               ******
Leżałem już tak od około godziny i zaczynałem się już nudzić . Oczywiście rozmawiałem z nim kilka razy , ale bardzo krótko . Na szczęście po paru minutach powiedział , że skończył  .
- Chodź tu do mnie . - Powiedziałem i wyciągnąłem rękę w jego stronę . Wszystkie przybory odłożył na bok i podszedł do mnie . Gdy był już na wyciągnięcie ręki złapałem jego dłoń i pociągnąłem w swoją stronę tak , że zawisł nade mną . Gdy zaczął się przybliżać , drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem . Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę w drzwiach stał mój brat z szokowaną miną .
- C...Co wy ... robicie ?- Myślałem , że Chihiro będzie trochę później i będę mógł pobyć z Sasorim sam na sam . No , ale niestety mój braciszek nie mógł się doczekać .
- Chihiro mówisz tak jakbyś nie wiedział . - Przy moim bracie nigdy się nie krępowałem, ponieważ z nim rozmawiałem na wszystkie tematy . I tak jakoś wyszło , że zawsze znajduje mnie w dość dziwnych sytuacjach .
-Dei ty po raz pierwszy się nie krępujesz .
- A no bo to mój brat . - Mój brat chyba otrząsną się z lekkiego szoku jakiego doznał bo spojrzał na Sasoriego z chęcią mordu .
- Za 5 minut widzę was obu na dole . - Zaraz po tym wyszedł , a ja z Sasorim spojrzeliśmy na siebie .
- On tak zawsze , nie martw się .
- A już zaczynałem się bać . Dobra ubieraj się i schodzimy do niego . - Nie odpowiedziałem  bo nie było potrzeby . Gdy tylko się ubrałem złapałem Sasoriego za rękę i zeszliśmy na dół . Mój brat siedział na fotelu i czekał na nas . Usiedliśmy na przeciw niego .
- A wiec kim On jest ?
- Chihiro poznaj Sasoriego . Jest moim chłopakiem .
- Co !? Mój mały braciszek ma chłopaka !?
- A co w tym złego ? Mam już 17 lat nie zapominaj o tym .
- Nic w tym złego . Ale czemu chociaż do mnie nie zadzwoniłeś i mi nie powiedziałeś ?
- Czyli nie masz nic przeciwko temu , że jestem z Sasorim .
- Nie mam nic przeciwko dopóki jesteś z nim szczęśliwy . A co wy robiliście na górze ?
- Malowałem . - Sasori po raz pierwszy zabrał głos w tej rozmowie .
- Co ?
- Mnie . - Kiedy to powiedziałem mojego brata chyba olśniło i zrozumiał dlaczego byłem prawie nagi. Jednak mój brat nic się nie zmienił no może chociaż trochę poważniał .
- A już myślałem , że chcecie ... no wiecie .
- Ale my już ... - Nie dokończyłem zdania ponieważ , mój brat pobladł . Od razu zerwałem się z kanapy i podszedłem do niego . - Chihiro co ci jest ?
- Mój mały kochany braciszek już ... Dei ja już cię kompletnie nie poznaję .
- A się tu o ciebie zamartwiam . Może i trochę się zmieniłem , ale nie bardzo . - Wyjaśniłem powoli . Czasem się zastanawiam kto tu jest starszym bratem w tej rodzinie . Po chwili mój brat znów oprzytomniał i spojrzał na Sasoriego .
- Ty .... To wszystko twoja wina ! Przez ciebie mój kochany braciszek się tak zmienił ! - Sasori spojrzał na niego zszokowany . A ja zaczynałem się po woli denerwować , mój brat trochę za bardzo wtrącał się w moje życie . Nagle mnie olśniło on zawsze zachowywał się tak kiedy dziewczyna go zostawiała .
- Braciszku co się stało ? - Chihiro spojrzał na mnie nie pewnie  , ale po chwili zrozumiał o co mi chodzi .
- Chłopak mnie zostawił ! - Powiedział płaczliwym tonem , a ja po prostu stałem zszokowany . Mój brat miał chłopaka ? Kiedy już miałem coś powiedzieć rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi .
- Poczekajcie chwilę . - Kiedy odchodziłem kątem oka spostrzegłem , iż zaczynają ze sobą rozmawiać . Otworzyłem drzwi , a w nich stał Itachi .
- Hej , mogę wejść ? - Odsunąłem się kawałek od drzwi i wpuściłem go .
- Co ty tu robisz ?
- Przyszedłem w odwiedziny . A co macie problemy w związku ?
- Chciałbyś . Mój brat przyjechał, a do tego musimy go pocieszać . - Wyjaśniłem . Lepszego momentu sobie wybrać nie mógł .
- Pocieszać ? - Zaczynał mnie powoli denerwować , co on taki ciekawski ? To nie jego sprawa . Ale skoro już zapytał to mu odpowiem .
- Chłopak go zrucił .
- Kiesko ... A mogę go poznać ? Czy raczej to nie jest odpowiedni moment  ?
- Raczej nie jest z nim aż tak źle , więc ok . Chodź . - Gdy weszliśmy do salonu Sasori i Chihiro normalnie rozmawiali,  ale po chwili spostrzegli naszą obecność . Pierwsze co zobaczyłem to , to , że Chihiro spojrzał się na Itachiego jak " Ciele w malowane wrota " . Lecz gdy tylko skapnął się , że mu się przyglądam odwrócił wzrok . Zapadła trochę niezręczna cisza , którą musiałem przerwać .
- Emm..... A więc Chihiro poznaj Itachiego .
- Eem... Hej . - Przywitał się dość nie pewnie .
- Hej . Miło mi cię poznać . Dei dlaczego nie wspomniałeś , że masz tak przystojnego brata ? - Mój brat spalił buraka . A ja myślałem , że jest na tyle duży i nie da się złapać na takie teksty .
- A no wiesz .... tak jakoś nie było okazji . Napijecie się czegoś kawy , herbaty ? - Wszyscy jednogłośnie zdecydowali się na herbatę . Kiedy tylko postawiłem czajnik na gazie poczułem jak ktoś przytula mnie od tyłu , a tym kimś był Sasori .
- Stało się coś ?
- Nie . - Odwróciłem się w jego stronę i pchnąłem w stronę blatu kuchennego . Kiedy tylko się o niego oparł złączyłem nasze usta w pocałunku . Ręce zawiesiłem na jego szyi i przyciągnąłem go bliżej siebie bawiąc się jego włosami . Jęknąłem cicho w jego usta kiedy poczułem jak podnosi mnie i idzie w stronę stołu . Aby móc coś powiedzieć na chwilę przerwałem pocałunek .
- Oni ... mogą tu wejść .
- Wątpię ... - Nie mogłem już nic więcej powiedzieć, ponieważ Sasori ponownie mnie pocałował . Oparłem ręce o stół przez to , że od jego pocałunków kręciło mi się w głowie. Powoli ściągnął ze mnie koszulkę , która po chwili wylądowała na jednym z krzeseł ... chyba . Sasori pocałunkami zszedł na moją szyję , a następnie na moje obojczyki . Ciche westchnienia wydobywały się z moich ust . A gdy poczułem jego ciepłe usta na moim sutku jęknąłem głośniej , ale od razu zakryłem usta dłonią aby Oni nie usłyszeli . Na chwilę przerwał aby ściągnąć swoją koszulkę . Pocałunkami ponowne wrócił do moich ust . Moje ręce powędrowały w stronę guzika od jego spodni . Miałem mały problem z odpięciem ich , ale gdy w końcu mi się udało usłyszeliśmy chrząknięcie . Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w tamtą stronę . Przy blacie stał mój brat wraz z Itachim .
- Nie przeszkadzajcie sobie . - Nie wiedziałem co mam powiedzieć więc milczałem .
- Byśmy tu w ogóle nie weszli , ale zapomnieliście o wodzie w czajniku . No i też trochę za długo was nie było . - Zacząłem się nerwowo śmiać . Sasori sięgnął po swoją koszulę i gdy ją założył podał mi moją . Zsunąłem się ze stołu i założyłem swoją koszulkę .
- Emm... To wy pójdźcie do salonu ,  a ja zaleję herbatę .
- Ok . - Chihiro i Itachi wyszli z kuchni , a ja zostałem sam z Sasorim . Sięgnąłem kubki i przygotowałem herbatę . Wychodzi na to , że  mój brat polubił Itachiego, ponieważ  gdy weszliśmy do salonu żywo z nim rozmawiał i śmiał się .
- Widzę , że się polubiliście .
- Co ? Ach tak  . Itachi jet naprawdę miły .
- W to nie wątpię . - Odpowiedziałem stawiając kubki na ławie . - A tak właściwie dlaczego tu przyszedłeś Itachi ?
- Zwiałem Naomi .
- Co zrobiłeś ? - Nawet Sasori się tym zainteresował . Spojrzałem w stronę mojego brata uśmiech zszedł mu z twarzy .
- Zaczęła mnie denerwować więc jak byliśmy na mieście zwiałem jej .
- Przecież to twoja siostra ! Teraz na pewno się o ciebie martwi .
- Też byś miał jej dość gdybyś był na moim miejscu . To diabeł w ludzkiej skórze .
- Nie przesadzaj . Przecież ona jest miła .  Gdy tylko skończyłem mówić usłyszeliśmy dzwonek do drzwi , wstałem żeby zobaczyć kto to .
- Jeżeli to ona mnie tu nie ma .
- Jasne ...  - Prawdopodobieństwo , że to Naomi wynosiła 90 % pozostałe 10 % to ktoś inny . Więc jednak się nie myliłem przed drzwiami stała Naomi .
- On tu jest prawda ?
- Tak , ale nie rób scen .
- A to dlaczego ? Na pewno wam powiedział czemu tu jest .
- Jest mój brat i wygląda na to , że Itachi mu się spodobał .
- Masz brata !? I , ja nic o tym nie wiem ? - Szybko wyminęła mnie i pobiegła do salonu . Zamknąłem drzwi i poszedłem za nią . Jak  tylko wszedłem do salonu Naomi już stała przy lekko zakłopotanym Chihiro.  A Itachi siedział lekko skołowany .
- Ale ty przystojny jesteś ! Dei czemu ty tak nie wyglądasz ? - Przy nich to ja zaraz wyjdę z siebie i stanę obok .
- Przecież dzięki temu Dei jest taki słodki . - Mój brat mnie dobił . Zaczynam mieć ich już wszystkich dość no może prócz Sasoriego .
- Dzięki braciszku . Naomi chcesz może cioć do picia ?
- Herbatę poproszę .
- Co wy macie dzisiaj z tą herbatą ?
- No widzisz wszyscy się dzisiaj na ba herbatę uwzięli . A działo się coś ciekawego zanim przyszłam?
- Dei i Sasori bawili się w kuchni .
- Bawili ? - Nie chciałem tego słuchać więc czym prędzej poszedłem do kuchni .
- Jak tylko sobie pójdą dokończymy to co zaczęliśmy . - Kiedy usłyszałem głos Sasoriego tuż przy moim uchu delikatnie się spiąłem . Nawet nie usłyszałem kiedy wszedł . Ale po chwili uśmiechnąłem się na jego słowa .
- Nie dzisiaj .
- Dlaczego ?
- Bo jest tu mój brat . Poczekaj do wyjazdu .
- Tak długo !? Nie daj się prosić . - Poczułem jego usta na swojej szyi oraz jego ręce powoli sunące się w stronę guzika moich spodni . Mimowolnie głośniej przełknąłem ślinę , ą mój oddech przyspieszył .
 - O widzisz coś jak teraz tylko , że na stole .
- Wiecie , że nie powinno się szpiegować ludzi . - No i się zdenerwował . Prawdę powiedziawszy ja też byłem zdenerwowany . Bo w końcu ludzie ile można ? Wziąłem głęboki wdech .
- A teraz proszę was abyście wyszli i zaczekali w salonie . - Powiedziałem to najspokojniej jak mogłem chociaż i tak jestem prawie pewien , że dało się wyczuć złość w moim głosie . Po chwili już ich nie było .
- A więc wracając do tematu . Naprawdę każesz mi czekać , aż do wyjazdu ?
- Niestety , kochany , ale będziesz musiał poczekać . Chyba , że ... uda ci się mnie przekonać . - Odpowiedziałem i zalałem herbatę dla Naomi . Gdy wszedłem do salonu wszyscy ucichli .
- Coś mnie ominęło ? - Naomi spaliła buraka , a tamta dwójka milczała jak zaklęta . Spojrzałem wyczekująco na swojego brata , a ten się speszył .
- Wybacz braciszku . - Tego było już za wiele . Z łatwością domyśliłem się , że powiedzieli jej o zdarzeniu w kuchni . Wstałem i ruszyłem na górę . Wyminąłem bez słowa Sasoriego i po chwili byłem już w swoim pokoju . Usiadłem na łóżku , ale po chwili szybko wstałem ponieważ  , na czymś usiadłem . Był to szkicownik Sasoriego . Ciekawe jak mnie namalował ? Wziąłem szkicownik do ręki i otworzyłem na odpowiedniej kartce .
- Wow . To na prawdę ja ?
- A co nie wierzysz ? - Głos Sasoriego był tuż przy moim uchu.
- Trochę ciężko w to uwierzyć .
- Itachi i Naomi wyszli .
- A mój brat ?
- Cały czas siedzi w salonie . A ja powinienem już iść .
- Dobrze. A ja z nim porozmawiam . - wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół . Pożegnałem się z Sasorim i podszedłem do mojego brata .
- I co ?
- Co ?
- Nie udawaj greka . Widziałem jak na niego patrzysz .
- Będziesz mnie tym szantażował w ramach zemsty ?
- No wiesz co ? A ja chciałem pomóc . Ale skoro nie chcesz to sobie pójdę . - Odwróciłem się i zacząłem powoli odchodzić . Wiedziałem , że nie pozwoli mi odejść .
- Czekaj !
- Czyli ci się spodobał .
- I to nawet nie wiesz jak . On jest idealny .
- Przecież nawet go nie znasz .
- No to poznam . - Niestety pod jednym względem jesteśmy identyczni . Jeżeli na coś się zdecydujemy nie ustąpimy choćby nie wiem co .
- Więc nie pozostaje mi nic innego jak cię wspierać . - Uśmiechnąłem się w jego stronę , a on odwzajemnił uśmiech . Muszę przyznać , że z uśmiechem mój brat wygląda słodko .
- Dzięki braciszku . - Zaraz po tym usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi.  Kiedy mama weszła do salonu jej uśmiech był jeszcze większy niż zazwyczaj.
- Chihiro Jak ja się za tobą stęskniłam .
- Mamo ! Dobrze cię znów widzieć . - Uściskali się na powitanie . Teraz Chihiro wyglądał jak dziecko .
- A teraz opowiadaj co się działo kiedy cię nie było .
- Już , już ...  -Usiedliśmy na kanapie i Chihiro zaczął opowiadać . Kidy skończył chciałem zacząć się śmiać ponieważ wyszło na to , iż zaczął bać się clownów .
- Chłopie , masz 22 lata i boisz się clownów ?
- Chyba każdy może się czegoś bać . Na przykład ty i twój strach przed miejscami wyglądającymi na nawiedzone .
- Cicho siedź ! - Rzuciłem w niego poduszką i oberwał prosto w twarz . Odpowiedział tym samym , ale na szczęście zdążyłem zrobić unik .
- Jak chcecie się bawić to idźcie gdzieś indziej .
- Jak na razie podziękuję .
- Ja też . Zmęczony jestem . - Wstaliśmy i ruszyliśmy na górę do swoich pokoi .
                                                              ******************
Mirajane <3
           

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział XV

Ohayo minna ! Jak tam po świętach ??? U mnie świetnie :D Oczywiście przepraszam za to , że tak długo nie dodawałam rozdziału , ale w pewnym momencie moja wena chyba sobie zrobiła wakacje . :P A jak w pewnym momencie wróciła to niestety miałam trochę na głowie i nie miałam czasu . Więc rozdział dokończyłam wczoraj w szkole :D I dzisiaj już dodaję . Oczywiście zaczęłam już pisać XVI rozdział , więc jest ok . A teraz już nie przynudzam i Zapraszam do czytania :) Mam nadzieję , że się spodoba ;)
                                                        ************************
Gdy tylko dotarliśmy do mojego domu od razu zostałem wyściskany przez moją mamę . Tak samo przywitała Sasoriego chyba już uważa go za członka rodziny . Ale gdy tylko zobaczyła Itachiego zaczęła zadawać różne pytania . Wyjaśniliśmy jej , że jest naszym znajomym i kuzynem Naomi . Po tym poszliśmy do mojego pokoju .
- Ładny pokój .
- Dzięki .
- A więc o co dokładnie chodzi ?
- Za niecałe 2 miesiące jest przerwa letnia i Sasori wpadł na pomysł , żebyśmy wyjechali gdzieś większą grupą . Ale potrzebujemy samochodu . - Postarałem wyjaśnić mu wszystko w skrócie . I chyba zrozumiał o co mi chodzi .
- I chcecie , żebym was tam zawiózł ?
- Dokładnie , ale i tak będziemy potrzebować drugiego wozu bo łącznie będzie nas 9 plus drugi kierowca to 10 osób . o ile wszyscy pojadą . - Spojrzałem w stronę Sasoriego , który do tej pory milczał . Teraz gdyby jego wzrok mógł zabijać Itachi z pewnością byłby już martwy. Doskonale rozumiałem co czuje , ale lepiej by było gdyby przynajmniej na razie mu odpuścił .
- Co do tego drugiego kierowcy to chyba , wszyscy znamy pewną osobę . - Pierwszą osobą , która przyszłą mi na myśli był Hidan , ale z nim ten wyjazd mógłby się obrócić delikatnie rzecz ujmując w koszmar . Bo to co mówił w kawiarni było dość dwuznaczne i miałem nadzieję na to , że nasze drogi więcej się nie skrzyżują . Wychodzi jednak na to , że mam pecha co do osób , które poznaję .
- No tylko mi nie mów , że to Hidan . - Sasori po raz pierwszy zabrał głos w tej rozmowie . A Naomi tylko siedziała i przysłuchiwała się naszej rozmowie .
- A znasz kogoś innego ?
- No , nie ...
- Wiem , że nie jest zbyt ogarnięty , ale jest dobrym kierowcą . Więc nie ma innego wyjścia . - To co mówił Itachi miało sens , ale nie za bardzo wyobrażałem sobie Hidana jako odpowiedzialnego kierowcę , ale w końcu nie znam go tak dobrze , więc wszystko jest możliwe .
- Chyba , muszę przyznać ci rację . Heh ...
- Z czego się śmiejesz ?
- No , bo pomyśleć , że jeszcze dzisiaj rano chciałem Cię zabić , a teraz normalnie ze sobą rozmawiamy .
- Zabić powiadasz ?
- Chyba każdy by tak myślał na moim miejscu .
- Masz rację . Wygląda na to , że może jednak się jeszcze jakoś dogadamy . Teraz tylko pozostaje Hidan .
- Czyli , że Hidan też pojedzie ? - Wszyscy spojrzeliśmy w stronę Naomi , która do tej pory milczała. Siedziała uśmiechnięta jakby właśnie coś wygrała . Czyżby ona byłą w nim zakochana ?
- Siostra , a coś ty taka szczęśliwa ?
- J..Ja ?! To nic ! - Zaczęła się nerwowo śmiać , a na jej policzki wstąpiły ogromne rumieńce . Czyli to prawda . Będę musiał z nią o tym pogadać .
- Naomi czyżbyś była ....
- Och , dajcie biednej dziewczynie spokój !
- Dzięki Dei .
- Spoko . - Musiałem jakoś zareagować bo wiedziałem , że nie chce o tym za bardzo rozmawiać . A poza tym teraz nie tylko jej policzki , ale całe twarz była czerwona jak pomidor . Lecz po chwili już się uspokoiła .
- Itachi , będziemy musieli iść .
- Dlaczego ?
- Rodzice chcą się z tobą zobaczyć .
- No to nie mamy wyjścia .
- No to idziemy . - Wszyscy wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół .
- Do zobaczenia jutro w szkole .
- Do zobaczenia . - Odpowiedzieliśmy jednocześnie , zaraz po tym wyszli .  No to zostaliśmy sami .
- Idziemy z powrotem na górę ?
- Tak . - Gdy tylko zamknąłem drzwi Sasori pociągnął mnie w stronę łóżka . Już po chwili leżałem pod nim .
- Dei ... Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia . ( Sasori ty niewyżyty zboczeńcu ! :D )
- Nawet o tym nie myśl moja mama jest w domu , a poza tym daj mi odpocząć .
- No wiesz co to było okrutne .
- Wcale nie ja powiedziałem prawdę .
- Dobra jak chcesz , ale wiedz jedno obraziłem się . - Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się nie pohamowanie śmiać . A przez to , że skrzyżował ręce na piersiach i nadął policzki jak małe dziecka zacząłem się jeszcze bardziej śmiać . Po chwili oboje śmialiśmy się w najlepsze . W końcu w miarę się uspokoiliśmy . ( Śmiali się z dobre 5 minut bez przerwy sama słyszałam :D )
- Co chcesz abym zrobił , żebyś się już nie gniewał ?
- Pocałuj mnie . - Odpowiedział bez zastanowienia tak jakby wiedział , że się go o to spytam . Chyba , że to wszystko zaplanował .
- Dobrze . - Pochylił się w moją stronę , a już po chwili mogłem poczuć jego miękkie i ciepłe wargi na swoich . Sasori pogłębił pocałunek , a jedną z rąk wsuną pod moją bluzkę i zaczął gładzić mój tors , co chwilę zahaczając o moje sutki . Ręce zawiesiłem na jego szyi i zacząłem bawić się jego włosami co spotkało się z pomrukiem zadowolenie z jego strony . Powoli zacząłem się o niego ocierać . Niestety cały moment zepsuło pukanie do drzwi .
- Chłopcy mogę wejść ?
- Jasne niech pani wchodzi ! - Chciałem wydostać się spod Sasoriego , ale nie pozwolił mi na to .
- Coś czułam , że was tak znajdę .
- T... To jego wina ! - Mówiąc to wskazałem na Sasoriego , który spojrzał się na mnie  z nieodgadnionym wyrazem twarzy .
- Moja wina ?!
- A czyja ?!
- W połowie twoja !
- Czemu niby ?
- Jesteś zbyt seksowny , żebym mógł usiedzieć przy tobie w spokoju . ( No co wyznanie xD ) - Zgaduję , że moja twarz wyglądała jak pomidor lub co najmniej burak . Moja mama , która była świadkiem naszej małej sprzeczki zaczęła się śmiać i szczerze nie dziwię się jej , chyba każdy na jej miejscu zacząłby się śmiać .
- Ach... Chłopcy jak byłam w waszym wieku podobnie kłóciłam się z twoim ojcem Dei .
- Naprawdę ?
- Mhm ... A teraz proszę jestem już z nim ponad 20 lat . - Gdy to mówiła uśmiechnęła się delikatnie tak jakby wspomnieniami powróciła do starych wspomnień .
- Dei myślisz , że my też będziemy tak długo ze sobą ?
- Nawet dłużej o ile mnie nie wykończysz .
- Ja ciebie prędzej ty mnie .
- Chłopcy o co wam chodzi ? - Moja mam patrzyła na nas z zapytaniem na twarzy .
- Sasori jest niewyżyty .
- Dei nałoży mi celibat .
- Oj chłopcy , chłopcy . Co ja z wami mam ?
- Dużo zabawy ? A właśnie mamo przyszłaś tu po coś konkretnego ?
- Prawie zapomniałam ! Chihiro przyjeżdża .
- Chihiro ?! Wieki go nie widziałem . Kiedy dokładnie przyjeżdża ?
- Jutro po południu .
- Już nie mogę się doczekać , aż go znowu zobaczę . - Jestem mega szczęśliwy . I jeżeli to możliwe chcę , żeby już było jutro .
- Dobrze , ja  już was tu zostawiam samych . - Gdy tylko moja mama wyszła Sasori spojrzał na mnie wzrokiem żądającym wyjaśnień .
- A no tak przecież , przecież ty go nie znasz .
- Kto to jest ?
- To mój starszy brat . Jest starszy ode mnie o 5 lat .
- Masz brata i nic mi o tym nie powiedziałeś ?
- Nigdy nie pytałeś . A co zazdrosny ?
- A żebyś wiedział . Już myślałem , ze to twój jakiś przyjaciel , którego nie znam .
- Spokojnie przecież wież , że kocham tylko ciebie i nikogo więcej .
- Ale i tak mam prawo być zazdrosny .
- Tylko teraz nie bądź zazdrosny o każdą osobę , z którą będę rozmawiać w szkole .
- A co jeżeli będę ?
- To będziemy mieli problem . - Wstałem i usiadłem na nim okrakiem . Momentalnie jego dłonie znalazły się na moich pośladkach . Pochyliłem się i wpiłem w jego usta . Dłońmi zaczął ugniatać moje pośladki , a ja w rytm tego zacząłem poruszać biodrami . Już chciałem zdjąć jego koszulkę kiedy usłyszeliśmy dźwięk telefonu .
- Kto ?
- Moja mama . Poczekaj chwilę .
- Dobrze . - Sasori wstał i odebrał telefon . Czemu zawsze ktoś lub coś musi nam przeszkodzić ? To nie fair . Następnym razem wyłączę mu ten telefon i przy okazji swój też , wtedy już nikt nie będzie nam przeszkadzał .
- Będę musiał za niedługo iść . Moja mama wraca .
- Na ile możesz jeszcze zostać ?
- Tak na godziną .
- Tak , krótko ?
- Nie narzekaj spędziliśmy razem cały weekend .
- Chodźmy gdzieś .
- Gdzie tylko chcesz .
- Hmm... No to może chodźmy na polanę . - Chciałem znów się tam znaleźć . Bardzo lubię tą polanę bo w końcu tam wyznaliśmy sobie miłość . To z pewnością będzie moje najlepsze wspomnienie do końca życia .
- No to chodźmy . - Już po 5 minutach wyszliśmy z domu . Z początku szliśmy w ciszy trzymając się za ręce , ale w pewnym momencie Sasori przerwał ją .
- Jaki właściwie jest twój brat ? - Na chwilę zamyśliłem się po to abym mógł sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów o moim bracie .
- Jest zawsze uśmiechnięty i pogodny . Gdy zajdzie potrzeba można liczyć na jego pomoc . I ogólnie jest zawsze pozytywnie nastawiony do życia . No , a bynajmniej takiego go pamiętam .
- A ile się nie widzieliście ?
-  W tym roku mijają 3 lata . A dlaczego pytasz ?
- Z czystej ciekawości .
- Zastanawiasz się czy cię polubi . Mam rację ?
- Skąd ty ...?
- Zgadywałem . - To było oczywiste , że się nad tym zastanawia , widziałem to po jego twarzy . Zauważyłem , że zawsze kiedy się nad czym zastanawia to delikatnie przygryza dolną wargę .
- Myślisz , że mnie polubi ?
- Na pewno , ale z początku może być nastawiony do ciebie z dystansem .
- Dlaczego ?
- Ponieważ jestem jego kochanym młodszym braciszkiem i nie pozwoli aby ktoś mnie kiedy kol wiek zranił .
- Przecież masz już 17 lat .
- Wiem , ale zdaje się , iż On czasem nadal myśli , że jestem dzieckiem .
- Może przez te 3 lata się trochę zmienił i zrozumiał , że nie jesteś już dzieckiem .
- Wątpię w to , ale może jednak... - Gdy tak rozmawialiśmy zdążyliśmy już przyjść na polane. Jak zawsze wyglądała pięknie , aż chciało się się tam po prostu usiąść i siedzieć tak długo jak to możliwe.
- Chodź , a nie tak stoisz .
- Już idę . - Muszę tu kiedyś przyjść i namalować ten widok .
- Dei mam do ciebie pytanie ?
- Jakie ?
- Czy pozwoliłbyś namalować w negliżu ? ( Nie wiedziałam jak to inaczej ująć więc jest tak )
- Słucham ? - Czy ja dobrze usłyszałem Sasori chce mnie namalować w negliżu ? Spojrzałem na niego i zdziwiłem się jeszcze bardziej On się rumienił muszę przyznać , że wyglądał słodko kiedy się rumienił .
- Oczywiście jeśli nie chcesz to nie musisz się zmuszać .
- A kiedy chciał byś to zrobić ? - Sasori spojrzał na mnie w lekkim szoku , ale nic nie powiedział tylko dalej wpatrywał się we mnie jakby chciał znaleźć choć cień niepewności . Oczywiście z początku zaskoczyła mnie ta propozycja , ale nie miałem nic przeciw temu .
- Najlepiej kiedy nikogo by nie było w pobliżu .
- Co powiesz na jutro ? - Sasori ponownie spojrzał się na mnie pytającym spojrzeniem . - Namalujesz mnie jutro zaraz po szkole . Przyjdziemy do mnie ponieważ , wtedy nie będzie nikogo w domu .
- A twój brat ?
- Znając go przyjedzie o 17 może po bo dla niego wtedy zaczyna się popołudnie .
- Skąd ta pewność , że nie postanowi przyjść trochę wcześniej ?
- Znam go jak nikt inny .
- Jesteście do siebie podobni ?
- Pod względem charakteru czy wyglądu ?
- Obu . - Zastanowiłem się chwile . Ciekawiło mnie też czemu chce , aż tyle wiedzieć o moim bracie , ale to pytanie na razie odłożę na dalszy plan .
- Jeżeli chodzi o charakter to jesteśmy trochę podobni chociaż On jest bardziej dziecinny, ale jeżeli chodzi o wygląd to kompletni się różnimy .
- Czyli ?
- On ma ciemno-niebieskie oczy i krótkie jasno brązowe włosy no , i jest też ode mnie wyższy . Ale jeżeli chodzi o budowę ciała jesteśmy podobni choć On jest bardziej umięśniony ode mnie . - Odpowiedziałem starając się opisać jak najlepiej mojego brata .
- Czyli nie mój typ .
- A jaki jest twój typ ? - Zapytałem z ciekawością . Ciekawiło mnie co odpowie na to pytanie .
- Mój to bardzo ładny blondyn z błękitnymi oczami , cudownym charakterem i wyglądem anioła . - Mówiąc podszedł do mnie i przytulił od tyłu opierają głowę na moim ramieniu. Czułem jego ciepły oddech delikatnie owiewający moją szyję .
- To bardzo ciekawe bo ten opis bardzo przypomina mi pewną osobę .
- Doprawdy ? - Gdy skończył mówić poczułem jego usta na mojej szyi , powoli obróciłem się w jego stronę aby miał łatwiejszy dostęp do niej . Językiem przejechał po niej od obojczyku , aż do linii żuchwy . Pocałunkami znów zaczął schodzić niżej delikatnie podgryzając moją szyję by po chwili zassać się na niej i zostawić malinkę . Ciche westchnienie wydobyło się z moich ust , chciałem więcej , ale niestety Sasori przerwał pieszczotę .
- Właśnie sobie coś uświadomiłem .
- Co takiego ?
- Ty jeszcze nie poznałeś mojej mamy . - Miał rację jeszcze nie miałem okazji poznać jego mamy . Ciekawe czy są do siebie podobni ?
- To idziemy ?
-Mhm...- Gdy wracaliśmy szliśmy w ciszy , ale ta cisza w ogóle nam nie przeszkadzała . W pewnym momencie , gdy byliśmy już blisko domu Sasori przerwał ciszę .
- Radzę się przygotować na potok słów . Niestety , ale moja mama lubi dużo mówić .
- Nie bój się dam sobie radę . - Zapewniłem go , ale w środku cały się denerwowałem . Miałem tyle wątpliwości , że jeszcze trochę , a moja głowa chyba eksploduje . W końcu weszliśmy do domu , ale nigdzie nie było śladu aby ktoś był w domu .
- Chyba jeszcze nie przyszła .
- Sasori możemy pójść do salonu ?
- Jasne . Czyżbyś się denerwował ?
- Może tak troszeczkę . - Denerwowałem się jak cholera , ale przecież mu tego nie powiem . Ciekawe czy czuł się podobnie kiedy poznawał moich rodziców ? Zgadując był nawet bardziej zdenerwowany niż ja teraz . Musze się jakoś opanować tylko jak .  - Muszę się uspokoić .
- Ja zawsze z chęcią uspokoję . - Z początku nie zrozumiałem o co mu chodzi , lecz po chwili dotarło do mnie , że nieświadomie powiedziałem to na głos . A gdy dotarł do mnie sens jego słów poczułem jak moje policzki oblewają się rumieńcem . Spuściłem delikatnie głowę w dół tak aby grzywka zasłoniła mi twarz . Sasori złapał mój podbródek i uniósł moją twarz tak abym spojrzał mu w oczy .
- To chcesz , żebym Cię uspokoił ? - W twierdzeniu pokiwałem głową ponieważ , żadne słowo nie chciało wyjść z moich ust . Już po chwili mogłem poczuć jego wargi na swoich . Zatraciłem się w pocałunku i momentalnie świat wokół nas przestał istnieć . Kiedy przerwaliśmy pocałunek usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi . Gdy wstaliśmy złapałem go za dłoń dzięki temu czułem się pewniej . Przeszliśmy parę kroków w stronę przedpokoju kiedy do salonu weszła piękna , uśmiechnięta kobieta . Miała identyczny kolor włosów co Sasori i taki sam kolor oczu . To już wiem po kim odziedziczył urodę . Ciekawe czy z charakteru też są podobni ?
- Sasori , jak ja się za tobą stęskniłam ! - Kobieta podeszłą i uściskała Sasoriego , który odwzajemnił uścisk , ale wyglądał na trochę zakłopotanego .
- Mamo nie widzieliśmy się przecież 4 dni , a nie 10 lat  .
- Ale chyba mam prawo tęsknić za swoim jedynym synem ?
- Masz prawo , ale nie rób mi wstydu przed chłopakiem .
- Och... Wybacz mi moje zachowanie . Jestem Yui . Bardzo mi miło Cie poznać . - Bez problemu mogłem stwierdzić , ze jest na prawdę miłą i żywiołową kobietom . Swoim zachowaniem kompletnie różniła się od Sasoriego .
- Mi również miło panią poznać . Jestem Deidara . - Uśmiechnąłem się do niej promiennie , a ona odwzajemniła uśmiech .
- Jesteś jeszcze słodszy , niż jak opowiadał mi Sasori .
- Bardzo dzię..... - Urwałem zdanie i spojrzałem na Sasoriego . On nawet własnej mamie powiedział , że jestem słodki ?
- Upss .... Chyba nie powinnam była tego mówić . - Dalej patrzałem na Sasoriego , który miał nerwowy uśmieszek na twarzy i milczał .
- Wybacz tak jakoś mi się kiedyś wymsknęło .
- Porozmawiamy o tym jutro .
- Dobrze . - Spojrzałem na zegarek , wskazywał równo 18 .
- A teraz proszę mi wybaczyć , ale muszę wracać do domu . No i też pani na pewno jest zmęczona podróżą .
- No może tak troszeczkę . Cóż porozmawiamy przy innej okazji .
- Oczywiście . Do widzenia . - Przed wyjściem podszedłem do Sasoriego i przelotnie go pocałowałem , po tym wyszedłem . Gdy wróciłem do domu od razu ruszyłem do swojego pokoju . Spakowałem rzeczy potrzebne na jutro do szkoły i postanowiłem , że dla zabicia czasu posłucham muzyki . W pewnym momencie spojrzałem na zegarek i wskazywał 21 przecież nie dawno było trochę po 18 . Zacząłem myśleć i doszedłem do wniosku , że dzisiaj dosyć sporo się działo . Jutro będę też musiał porozmawiać z Naomi o Hidanie . Byłem zmęczony całym tym dniem i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem .
                                            ************************************
No i to by było na tyle . Tylko teraz się zastanawiam jakim cudem zaczęłam pisać o 17 , a już jest 20:50 o_O No , ale cóż opłacało się tyle przesiedzieć przed komputerem i pisać . Jestem zadowolona z rozdziału i mam nadzieję , że wam również się podobał :D Jedyne o czym chciałam jeszcze wspomnieć to to co jaki czasz będą się pojawiały rozdziały . Bo jak już na pewno zdążyliście zauważyć ostatnio zaczęłam dodawać rozdziały coraz rzadziej . Ale teraz rozdziały powinny się pojawiać w przeciągu jednego-dwóch tygodni . Więc to by było na tyle . Do zobaczenia minna ! :* :3 <3
                                                                                                                      Pozdrawiam:
                                                                                                                      Mirajane <3








                                   
LAYOUT BY SHINA/REN