wtorek, 13 października 2015

Rozdział XVIII

Misie moje! Oto i dorozdzialik :3 Dzięki temu, że moja wena obudziła się do życia mogłabym pisać bez przerwy :D No, ale wiecie... Nauka i te sprawy xD I nie mam tyle czasu na pisanie ile bym aktualnie chciała xc Lepiej skończę już wam przynudzać ;D A jeszcze jedno ten rozdział czytacie na własną odpowiedzialność ;) Więc teraz życzę miłego czytania :3 :*
******************************
Przez najbliższe dwa miesiące zastanawialiśmy się gdzie pojedziemy. Była propozycja wyjechania w góry, ale jechanie ponad 10 godzin nie za bardzo nam się podobało. W końcu postanowiliśmy, że pojedziemy nad morze to prawie połowa czasu jechania w góry, oczywiście Hidan będzie jechał z nami, ponieważ Itachi uznał, że nie chce mu się prowadzić tyle godzin. Jak dla mnie to po prostu on jedzie z nami ze względu na Naomi. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia...Przez to, że mieliśmy parę spraw na głowie, nie porozmawiałem z nią o Hidanie. W ciągu tych dwóch miesięcy mój brat i Itachi zbliżyli się do siebie. Może na tym wyjeździe w końcu zostaną parą... W sumie tego im życzę.
Dzisiaj jest wyjazd i uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Aktualnie siedzę w salonie razem z mamą i Chihiro czekając na przyjście Sasoriego. Później pójdziemy do "Sweet Secret", tam będzie czekała na nas reszta.
- Chłopcy na pewno wszystko sapkowaliście?
- Tak mamo, spokojnie.- Powiedzieliśmy jednocześnie.
- Szczęście, że dzisiaj wraca tata to nie będziesz się nudzić. - Powiedziałem uśmiechając się w jej stronę.
- Masz rację, ale i tak będę musiała do wieczora siedzieć sama.
- Może nie do... - Nie skończyłem zdania, ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi. Prawie natychmiast zerwałem się z kanapy i pobiegłem w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłem nawet nie czekając aby Sasori wszedł rzuciłem mu się na szyję. 
- Takiego przywitania się nie spodziewałem.
- Taka miła odmiana. Ale na najlepsze poczekaj do wieczora.- Wyszeptałem to do jego ucha, najbardziej seksownym głosem na jaki było mnie stać i delikatne nadgryzłem płatek jego ucha. 
- Mmm... Gdybym mógł wziąłbym cię tu i teraz.- Wymruczał mi to do ucha na co po moim ciele przebiegły dreszcze. 
- Wiecie możliwość oglądania darmowego porno brzmi całkiem nieźle, ale jednak podziękuję. - Na słowa Chihiro zaczęliśmy się śmiać. Po chwili puściłem Sosoriego, zapewne nie było mu za wygodnie z moim ciężarem spoczywającym na jego szyi. 
- Hiro mi się zdaje, że Itachi ma na ciebie zły wpływ.
- Masz rację... Zdemoralizował mnie do reszty.- Powiedział to z udawanym smutkiem w głosie, a zaraz po tym zajął się śmiać. Po chwili ja z Sasorim również wybuchliśmy śmiechem.
- Dei leć po walizkę i idziemy. Im szybciej będziemy na miejscu tym lepiej.- Sasori uśmiechnął się w moją stronę, a ja odwzajemniłem uśmiech. 
- Już. - Po sekundzie byłem z powrotem w salonie.
- Chcecie pojechać bez pożegnania?
- Jasne, że nie.
- No mam nadzieję, bierz walizkę i idziemy. - Powiedziała to żartobliwym tonem, więc zaśmiałem się cicho pod nosem i uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Dobrze. - Wziąłem walizkę stojącą przy sofie i razem z mamą ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kiedy wyszliśmy Hiro z Sasorim spojrzeli się w naszą stronę.
- Dzień dobry Liso.
- Witaj Sasori. - Po tych słowach mama podeszła do Sasoriego, przytuliła go i wyszeptałamu coś do ucha na co on się uśmiechnął.
- Zaraz ty mówisz do naszej mamy po imieniu? - Hiro był lekko zbity z tropu, zresztą prawie zawsze tak było.
- Pozwoliłam mu, w końcu można by powiedzieć, że jest dla mnie jak syn.
- Rozumiem.
- A teraz chłopcy chodźcie tu do mnie. - Zaraz po tym mama uściskała nas wszystkich po kolei i przy okazji dała buziaka w policzek. - Uważajcie na siebie.
- Dobrze. -  Odpowiedzieliśmy hurem.
- Do zobaczenia za tydzień chłopcy.
- Papa. - Odpowiedzieliśmy razem z Hiro.
- Do zobaczenia. - Odpowiedział Sasori.
- No to ruszamy!
Ruszyliśmy w doskonale znanym nam kierunku. Całą drogę rozmawialiśmy o tym co będziemy robić nna wyjeździe. Wpadliśmy na pomysł aby pewnego wieczoru wysmarować Hidana pianką do golenia. Gdy dotarliśmy na miejsce pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Naomi i 2 walizki, które ze sobą miała.
- Naomi my tam jedziemy tylko na tydzień. - Powiedziałem kiedy byliśmy już przy nich.
- Ale ja tam mam same potrzebne rzeczy.
- Mhm... To samo mówiłaś kiedy chciałaś zabrać 3 walizki.
- Ech... Wy po prostu nie rozumiecie kobiet. - Powiedziała z rezygnacją.
- Masz rację nie rozumiemy i nie będziemy rozumieć. Tak samo jak wy nie będziecie rozumieć nas. - Powiedział Hidan z uśmiechem.
- I tu się chyba zgadzamy.
- Zamiast tu stać i gadać może w końcu spakujemy to wszystko do wozu i ruszymy? - Wygląda na to, że Itachi chce już być jak najszybciej na miejscu.
- Dobra, ja będę prowadzić przez pierwszą połowę, a później ty.
- Spoko. Mamy równo 10, więc jak dobrze pójdzie to będziemy na miejscu o 15. No to pakować manatki i jedziemy. - Itachi otworzył bagażnik i po chwili wszyscy sapkowaliśmy nasze walizki. Samochód był ośmio osobowy, więc każdy miał dla siebie miejsce. Hidan usiadł za kierownicą, obok niego Itachi za nimi usiadłem ja z Sasori'm i Hiro, a za nami usiadła Naomi. I tak oto ruszyliśmy.
- Czemu to ja muszę siedzieć sama?
- Tak wypadało, ale bynajmniej możesz się położyć. Jest plus.
- Wiesz Dei ty zawsze wiesz jak poprawić mi humor.
- No bo to ja. - Na to wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Wiecie co, chyba nie będę się z wami nudził.
-  Hidan z nimi nie da się nudzić.- Itachi powiedział to uśmiechając się pod nosem.
- Nie wątpię. Tylko nie róbcie za dużo hałasu po nocach.
- Zboczeniec.
- Dzięki za miły komplement. 
- Uważaj bo się jeszcze zarumienisz. 
- Ja? Ciężko u mnie o to, no chyba, że jednak coś mnie zawstydzi. 
- Jesteś chyba najszczerszą osobą jaką w życiu poznałem.
- Heh... Bynajmniej masz pewność, że nie kłamię.
- Taki plus.
-  Ej, ludzie wygląda na to, że Hiro zasypia, a raczej już śpi.-Wszyscy spojrzeliśmy na Hiro, który głowę miał opartą o szybę, jego oddech był spokojny i miarowy, a oczy zamknięte.
- Cały on. - Powiedziałem uśmiechając się.
- Co masz na myśli?
- Itachi, chodzi o to, że zawsze przy dłuższej trasie Hiro zawsze zasypia.
- Hmm... To całkiem słodkie.
- Ech... Jak jesteś zakochany to wszystko jest dla ciebie słodkie. - Gdy Hidan to powiedział policzki Itachiego zrobiły się delikatnie różowe.
- Przymknij się.
- Już, już.
Po tym w samochodzie zapanowała kompletna cisza. W pewnym momencie przytuliłem się do Sasoriego, poczułem jak delikatnie wplata swoje palce w moje włosy i powoli je przeczesuje. Było to naprawdę przyjemne, więc postanowiłem, że na chwilę przymknę oczy.
             **************************
- Dei, wstawaj.
- Jeszcze 5 minut.
- Wstawaj... Bo inaczej Cię zgwałcę. - Praktycznie natychmiastowo otworzyłem oczy i usiadłem, słysząc głos Hidana tuż przy moim uchu.
- Hahahaha... Takiej reakcji się nie spodziewałem.
- To nie było śmieszne.
- Oj uwierz kochanie, było.
- Sasoriś nawet ty przeciwko mnie?
- Tak... Chyba Ci mówiłem żebyś mnie tak nie nazywał.
- Wymsknęło mi się. - Powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Wysiadacie w końcu czy nie?
- Już, już. - Pierwszym co zrobiłem po wyjściu z samochodu było solidne przeciągnięcie się. Kiedy rozejrzałem się dookoła okazało się, że jesteśmy na jednej z przydrożnych stacji benzynowych. - A gdzie jest mój brat, Naomi i Itachi?
- Itachi poszedł kupić coś do picia, a twój brat i Naomi poszli do toalety.
- Mhm... - Zaraz po tym poczułem, że sam muszę skorzystać z toalety, więc ruszyłem w tamtą stronę.
-Dei gdzie idziesz?
- Do toalety.
- Czekaj na mnie. - Przystanąłem i poczekałem aż Sasori podejdzie, kiedy był już przy mnie ruszyliśmy w stronę toalet. Wtedy też minęliśmy się z Naomi, która właśnie wracała.
Gdy tam weszliśmy oboje stanęliśmy jak wryci. Mój brat stał przyparty do ściany przez Itachiego, który najwidoczniej robił mu malinke.
- Emm... Nie jesteście tu sami wiecie. - Sasori powiedział to żartobliwym tonem.
Obaj jak na zawołanie odwrócili się w naszą stronę. Twarz Hiro przybrała rumiany kolor, a Itachi tylko się uśmiechnął.
- Yyy... My tylko...
- Tylko co? Hiro. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Hiro... Oni i tak się już raczej domyślili. - Mówiąc to Itachi, złapał rękę mojego brata.
- A więc jesteście razem. Od jak dawna? - Zapytałem nie kryjąc mojej ciekawości.
- Od trzech dni. - Hiro powiedział to dalej delikatnie się rumieniąc.
- No to gratulacje. - Wraz z Sasorim powiedzieliśmy to jednocześnie.
- Dzięki. A teraz wybaczcie, ale my już sobie pójdziemy prawda Hiro?
- Tak.
- Poczekajcie na nas chwilę. - Powiedziałem, czekając na ich odpowiedź.
- Dobra, poczekamy. - Weszedłem do wolnej kabiny i zrobiłem to co miałem zrobić. (Taa... Czy wam też się zdaje, że to brzmi trochę dziwnie?) Po chwili wszyscy wyszliśmy z toalet i ruszyliśmy w stronę auta.
- Dłużej już się nie dało? - Była to pierwsza rzecz jaką usłyszeliśmy po dotarciu do auta.
- Nie nie dało. - Itachi odpowiedział z uśmiechem.
- Nie wnikam w to co robiliście w tej toalecie i wolę nie wiedzieć.
- Hidan... Czy twoje zboczenie nie zna granic?
- A to coś takiego istnieje? - Po jego pytaniu, wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Tak, istnieje... Uwierz. - Sasori powiedział to kiedy w miarę się uspokoił.
- Hmm... No to wychodzi na to, że moje zboczenie nie zna granic... A teraz skoro wszyscy się pośmiali to może w końcu ruszymy dalej?
- Dobra. Jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodu w tej samej kolejności co przedtem tylko tym razem to Itachi usiadł za kierownicą. Podczas drogi rozmawialiśmy na ważne jak i mniej ważne tematy. Uznałem też, że jeżeli jeszcze kiedyś będę gdzieś jechał z Itachim i to on będzie prowadził to przed tym wezmę jakieś tabletki na uspokojenie. Parę razy myślałem, że spowoduje wypadek lecz na szczęście to się nie stało. Oczywiście w pewnym momencie zwolnił i już tak nie szarżował.
Gdy byliśmy już w mieście jadąc w stronę hotelu w którym mieliśmy się zatrzymać, Itachi skręcił w złą ulicę i musieliśmy jechać na około, ponieważ niestety nie mogliśmy zawrócić.
- W końcu na miejscu. -  Powiedziałem wysiadając z auta.
- Oczywiście bylibyśmy wcześniej gdyby mój cudny kuzyn nie skręcił w złą ulicę.
- Nie czepiaj się, każdemu może się to zdarzyć.
- No w sumie też racja... Ale następnym razem pilnuj się trochę bardziej znaków.
- Spoko.
- No to teraz każdy bierze co jego i idziemy się zameldować. - Mówiąc to Hidan nie krył swojego zadowolenia.Itachi otworzył bagażnik i po chwili każdy wziął swoją walizkę.
- Pomoże mi ktoś?
- To po co brałaś 2 walizki?
- Już Ci to tłumaczyłam!
- No już, nie denerwuj się złość piękności szkodzi... A nie sorry tobie już nic nie zaszkodzi.
- Itachi kiedyś naprawdę Cię zabiję. - Naomi była naprawdę wściekła.
- Jak wy się kochacie kłócić.
- A co innego mamy robić? - Pytanie Itachiego trochę mnie rozśmieszyło.
- No, nie wiem może tak chociaż raz byście normalnie porozmawiali.
- Emm...A może w końcu się ruszymy z tego parkingu i pójdziemy zameldować.- Sasori w sumie miał rację, powinniśmy się w końcu ruszyć.
- Ech... Dobra idziemy. Daj tą walizkę.
- Trzymaj. - Naomi podała Itachiemu walizkę i po chwili ruszyliśmy w stronę hotelu.
Hotel nie należał do najgorszych. Był dość dużych rozmiarów w beżowym kolorze. Kiedy weszliśmy Itachi od razu podszedł do recepcji, wnętrze było urządzone w nowoczesnym stylu, ale bez zbędnego przepychu dzięki temu dawało to tą domową atmosferę. Po paru minutach Itachi podszedł do nas trzymając w dłoniach trzy klucze.
- A więc, nasze pokoje są na trzecim piętrze, ku naszemu szczęściu pokoje są obok siebie.
- A jakie to numery?
- 29, 30 i 31. Ja, Hiro i Hidan mamy 29, wy dwaj 30, a Naomi 31. - Mówiąc po kolei dawał nam klucze do pokoi.
- A więc idziemy. - Hiro powiedział to z uśmiechem.
- Mają tu windę czy musimy iść schodami? - Naomi najwidoczniej nie chciała iść po schodach.
- A po co winda w trzy piętrowym budynku?
- No w sumie...
- Chodźcie w końcu.
- Już. - Odpowiedzieliśmy hurem i powoli weszliśmy na górę.
- No to teraz, rozpakować się i idziemy na plażę.
- Ita nie za bardzo Ci się spieszy?
- Hidan, chyba od tego są wakacje aby z nich korzystać nie?
- To za ile na dole?
- Za godzinę wszyscy mają być na dole.
- Spoko. - Po tym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
- Całkiem tu przytulnie. - Powiedzieałem rozglądając się po pokoju. Jedna ze ścian była niebieska, a reszta kremowa.
- Mamy łóżko małżeńskie. - Wzdrygnąłem się słysząc głos Sasoriego tuż przy moim uchu.
- Masz coś na myśli?
- I ty chyba doskonale wiesz co, prawda mój aniele?
- Może... - Odwróciłem się w jego stronę i oplotłem rękami wokół jego szyi.
- A więc... Skorzystajmy z tej godziny we właściwy sposób. 
Przyciągnął mnie bliżej siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Natychmiast zacząłem oddawać pocałunki, kiedy przejechał językiem po mojej górnej wardze ochoczo rozszerzyłem usta wypuszczając go do środka. Sasori zdecydowanie dominował. W pewnym momencie pocałunkami zjechał na moją szyję, gdy to zajęcie mu się znudziło wrócił do.moich ust.Dłońmi zjechał trochę niżej zachaczając o końce mojej bluzki następnie zdejmując ją, nie chcąc być dłużnym to samo zrobiłem z jego bluzką. 
- Rozumiem, że jesteście podekscytowani i tym podobne, ale poczekajcie do wieczora.- Odwróciliśmy się w stronę drzwi gdzie stali Itachi i Hiro. 
- Serio? 
- Ale co? 
- Zawsze nam ktoś musi przeszkodzić. 
- Dlatego powiedziałem poczekajcie do wieczora. A teraz rozpakujcie się w końcu.
- Już, już... - Odpowiedzileiśmy i zaczęliśmy się rozpakowywać.
                            *******************************
- Skończone.
- W końcu. Więc teraz przebieramy się przebieramy i idziemy.
- Mhm... - Mruknąłem, biorąc kąpielówki do ręki.
Po przebraniu się, wzięliśmy potrzebne rzeczy i wyszliśmy z pokoju. Pamiętając zamknąłem drzwi na klucz, zaraz po tym chowając go do torby, w której mieliśmy ręczniki, koc, portfele i olejek do opalania. Ruszyliśmy korytarzem w stronę schodów, gdy znaleźliśmy się na dole okazało się, że nie ma jeszcze tylko Naomi.
- Uprzedzając wasze pytanie Naomi zaraz przyjdzie.
- Aha. - Odpowiedziałem, zaraz po tym dało się słyszeć zbieganie po schodach.
- Już jestem.
- No nareszcie, już myślałem, że nie przyjdziesz. 
- Utop się. 
- Uważaj bo przypadkiem cię do wody wrzucę. 
- Nie odważysz się. 
- Idziemy czy dalej będziecie się kłócić? - Hidan był już nieźle zirytowany. 
- Idziemy.
Na szczęście plaża nie była daleko od hotelu, więc po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Jak się okazało na plaży nie było dużo ludzi. 
Rozłożyliśmy się blisko drzewa gdzie było trochę cienia. 
- Masz malinkę przy obojczyku.
- Co? - Zapytałem zdziwiony, kiedy Naomi mi to powiedziała. 
- No tu. - Wskazała palcem na mój lewy obojczyk. 
- Masz lusterko? 
- Poczekaj chwilę. - Podeszła do swojej torby i przez chwilę szukała w niej lusterka. - Jest! Trzymaj.
- Dzięki. - Wziąłem lusterko i pokierowałem na miejsce wcześniej przez nią wskazane. Na moim obojczyku widniała sporych rozmiarów bordowa malinka. Kiedy Sasori mi ją zrobił? 
- Wyszła większa niż myślałem...- Jego stwierdzenie kompletnie zbiło mnie z tropu, a resztę rozsmieszyło.
- Jak ty coś czasem powiesz...
- No co?
- Nic, nic... -  Oddałem Naomi lusterko i usiadłem na kocu.
- Dei nie idziesz pływać?
- Wy idźcie ja narazie posiedzę. -  Odpowiedziałem, a następnie położyłem się i przymknąłem oczy.
- Ja z tobą zostanę.
- Tylko wiecie jak coś to idźcie w krzaki.
- Hidan... Brak mi słów do ciebie. - Sasori powiedział to z kpiną w głosie.
- Oj tam... No to zostawiamy was samych gołąbeczki.
- Miłego pływania.
- Dzięki, Dei. - Zaraz po tym odeszli.
Otworzyłem oczy i zacząłem wpatrywać się w niebo, które było widać między gałęziami drzewa. Był to naprawdę piękny widok. Szkoda, że nie wziąłem szkicownika, wtedy bym to uwiecznił.
Kątem oka spostrzegłem, że Sasori mi się przygląda. Przewróciłem się na bok i spojrzałem na niego. Jego wzrok był czuły, widziałem w nim radość, miłość i pożądanie. Chciałem aby położył się przy mnie, więc wyciągnąłem rękę w jego stronę. Od razu przysunął się bliżej i splótł nasze dłonie, zaraz po tym położył się przy mnie. Przysunąłem się bliżej i przytuliłem się do niego nadal trzymając go za rękę, głowę położyłem na jego klatce piersiowej.
- Czemu nie podszedłeś z innymi?
- A ty? -  Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- To chyba oczywiste tam gdzie ty, tam i ja. - Wolną ręką zaczął gładzić moje ramię. Delikatnie się uniosłem aby móc spojrzeć mu w oczy. 
- Kocham cię. 
- Wiem. Ja ciebie też. - Pochyliłem się i złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. Po tym ponownie położyłem się i zacząłem wsłuchiwać się w bicie jego serca. W pewnym momencie poczułem jakby nasze serca biły w jednym rytmie. 
- Idziemy do nich? 
- Mhm... Starczy już leżenia. - Kiedy wstaliśny i mieliśmy zacząć iść coś zatrzymało się na moim brzuchu, przez to momentalnie wylądowałem na ziemi trzymając się za brzuch. 
- Dei! Nic Ci nie jest? 
- Prócz tego, że zaraz zwrócie śniadanie to jest spoko. 
- Hej! To ty złapałeś moją piłkę? - W naszą stronę szedł chłopak o hebanowych włosach, jego oczy były szare. Musze przyznać, że był całkiem przystojny i na pewno nie był japończykiem. 
- Raczej zostałem przez nią znokałtowany... - Powiedziałem dalej lekko się krzywiąc. 
- Przepraszam. - Powiedział skruszony. 
- Jest spoko, zaraz przestanie boleć. 
- Ale następnym razem uważaj gdzie kopiesz piłkę. - Sasori powiedział to zimnym tonem.
- Jasne... Jeszcze raz przepraszam.
- Przecież już mówiłem, że nic mi nie jest. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę. Odwzajemnił uśmiech ukazując tym szereg białych zębów.
- O no właśnie jeszcze się nie przedstawiłem! Jestem Alan dla przyjaciół Al.
- Miło poznać ja jestem Deidara, a to Sasori.
- Al idziesz w końcu!? - Krzyknął jakiś chłopak idący w naszą stronę.
- Już idę! Jak widzicie muszę iść, więc do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
- W końcu sobie polazł.
- Ej to było niemiłe.
- Taa... A jego pożeranie Cię wzrokiem to było doprawdy miłe. - Powiedział z lekką ironią.
- Co? - Zapytałem zdziwiony. Nie zauważyłem nic takiego.
- No nie mów, że nie zauważyłeś.
- No... Nie.
- Ech... Dei czy ty naprawdę nie zauważasz tego ile osób to robi?
- Nikt tak nie robi.
- Robi, robi... I nie kłóć się ze mną.
- Poddaje się. - Powiedziałem zrezygnowany. Przecież nikt tak nie robi... Chyba.
- Wiesz, chodźmy się gdzieś przejść tylko we dwoje.
- Taka randka?
- Oczywiście. - Powiedział z uśmiechem.
- No to chodźmy, ale najpierw powiedzmy reszcie.
- Dobrze. -  Ruszyliśmy w stronę morza gdzie byli wszyscy. Po chwili byliśmy na miejscu.
- No w końcu przyszliście! - Hiro wybiegł do nas z wody.
- I zaraz idziemy. - Powiedziałem uśmiechając się.
- Gdzie idziecie? - Usłyszeliśmy pytanie Itachiego, który szedł w naszą stronę.
- Na randkę. 
- Zostawiacie nas?
- Naomi w końcu to są nasze zakochane gołąbeczki, a iż są wakacje muszą się wyszaleć. -  Hidan powiedział to robiąc tak zwany "dziubek". Wyglądał naprawdę przezabawnie.
- Hidan, przyznaj się co brałeś?
- Ja? Nic.
- Mhm... Dobra to wy już sobie idźcie, a my tu jeszcze trochę posiedzimy.
- No to do zobaczenia później.
- Narka.
Z powrotem ruszyliśmy w stronę koca po koszulki i portfele. Po założeniu ich ruszyliśmy w stronę mola, które było oddalone o około kilometr. Idąc trzymaliśmy się za ręce. Osobiście nie obchodziło mnie co sobie pomyślą ludzie, w końcu ludzie oceniają to co widzą, a nie to jacy naprawdę jesteśmy.
- A więc gdzie chcesz iść na początek? - Z moich myśli wyrwał mnie głos Sasoriego.
- Hmm... Najbliżej mamy molo, a później chodźmy porostu pozwiedzać.
- Dobrze. - Kiedy dotarliśmy do celu przeszliśmy do końca molo i oparliśmy się o barierkę.
- Będziemy musieli tu przyjść o wschodzie słońca. - Sasori powiedział to splatając nasze palce.
- Mhm... Będzie to piękny widok. Co ty na to abyśmy przyszli tu jutro?
- Jak będziesz mógł chodzić. - Na jego słowa poczułem jak moje policzki robią się ciepłe.
- Jak nie będę mógł to mnie przyniesiesz.
- Dobrze, aniołku. -  Jego słowa sprawiły, że na moje usta wstąpił jeszcze większy uśmiech.
- Weźmiemy jeszcze kocyk, i będziemy siedzieć podziwiając wschód słońca.
- Hahaha...
- Z czego się śmiejesz?
- No bo to zabrzmiało jak opis sceny wyjetej z jakiegoś romansidła. - Powiedział to dalej się śmiejąc.
- Hahaha... Rzeczywiście. - Po chwili oboje się zaśmialiśmy.
- Dei teraz pod żadnym pozorem nie patrz w prawo.
- Dlaczego? - Zapytałem i mimo wolnie spojrzałem w tamtą stronę. W przeciwnym końcu mola stał ten chłopak, który znokałtował mnie piłką. O ile dobrze pamiętam miał na imię Alan. W pewniej chwili chyba wyczuł, że mu się przyglądam i spojrzałem w moją stronę. Od razu odwróciłem wzrok.
- A mówiłem, żebyś nie patrzył.
- Wiesz, że jestem ciekawski.
- Wiem, wiem. Może lepiej jak już sobie pójdziemy, bo coś czuję, że On tu zaraz podejdzie.
- Dobrze, chodźmy. - Ostatni raz spojrzałem się na morze rozciągające się przed nami i ruszyłem za Sasorim w stronę powrotną.
Gdy zeszliśmy z mola pierwszym co rzuciło mi się w oczy to pełno różnych alejek, w których stały różne stragany z pamiątkami lub z jedzeniem, było też parę restauracji. Dosłownie można było dostać oczopląsu.
- Sasori.
- Tak?
- Następnym razem weźmy ze sobą mapę. - Na moje słowa Sasori wybuchł śmiechem.
- D... Dobrze. - Odpowiedział powstrzymując się od śmiechu.
- Nie śmiej się... Tu jest tego wszystkiego pełno.
- Oj tam, nie zgubimy się przecież.
- Wiem, wiem.
- To dobrze, a teraz chodźmy. - Po tych słowach złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął do przodu.
Kiedy szliśmy patrzyłem co takiego można kupić na tych straganach. W pewnym momencie moją uwagę przykuły dwa pierścionki. Wyplątałem swoją dłoń z uścisku na co Sasori spojrzał na mnie zdziwiony.
- Poczekaj chwilę. - Powiedziałem i ruszyłem w stronę straganu. Po niedługiej chwili wróciłem z moim nowym nabytkiem.
- Co ty kupiłeś?
- To. - Pokazałem mu dwa srebrne pierścionki. Oba miały wygrawerowane małe serduszka, były podobnej grubości, chociaż jeden i tak był trochę cieńszy. Podałem mu jeden z pierścionków, a drugi założyłem na swój palec serdeczny. Sasori po chwili zrobił to samo.
- Wygląda to trochę tak jakbyśmy byli zaręczeni.
- No, a myślisz, że po co je kupiłem? - Powiedziałem z uśmiechem i ponownie złączyłem nasze dłonie. Patrząc na reakcję niektórych ludzi byli naprawdę zaskoczeni, ale w większości chyba pomyśleli, że to po prostu wygłupy dwojga nastolatków, więc nie zwrócili na to wielkiej uwagi.
- A więc gdzie teraz?
- Hmm... Chodźmy na lody. - Powiedziałem po chwili namysłu.
- Dobrze.
 Odpowiedział i ponownie zaczęliśmy iść w poszukiwaniu budki z lodami. Po paru minutach marszu znaleźliśmy budkę z lodami, więc podeszliśmy bliżej.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - Odpowiedział nam mężczyzna już w trochę podeszłym wieku.
- Dei ile chcesz gałek?
- Trzy.
- A jakie smaki chłopcze? - Mężczyzna zapytał, uśmiechając się w naszą stronę.
- No, więc to będą... - Spojrzałem jakie są smaki i po chwili zastanowienia już wiedziałem jakie chcę. - Wanilia, truskawka i mięta.
- Robi się. - Po chwili w rękach trzymałem loda. - A co dla ciebie młodzieńcze?
- Dla mnie również będę trzy gałki i będą to malina, czekolada i mięta.
- Trzymaj.
- Dziękuję. Ile płacę?
- To będzie równe 387 ¥ *.
- Dei potrzymasz?
- Jasne. - Sasori podał mi swojego loda i wyciągnął portfel z kieszeni, po zapłaceniu pożegnaliśmy się z mężczyzną i ponownie ruszyliśmy przed siebie.
- Która godzina? - Zapytałem, powoli licząc loda.
- Jest 19:10.
- Jednak czas naprawdę szybko płynie. - Powiedziałem spoglądając w niebo, które nadal było błękitne.
- To prawda. - Szliśmy trzymając się za dłonie i powoli jedząc lody, które były pyszne. Kiedy skończyłem jeść, powoli językiem oblizałem usta.
- Dei jak myślisz reszta wróciła już do hotelu?
- Chyba tak, a czemu pytasz?
- Po prostu przypomniałem sobie o czymś.
- O czym? - Zapytałem nie kryjąc ciekawości.
- Muszę porozmawiać o czymś z Itachim.
- Tak sam na sam?
- Tak, a czemu pytasz?
- Ciekawość. - Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się w jego stronę, on po chwili odwzajemnił uśmiech. - A więc wracamy?
- Tak. - Odpowiedział i pozwoli ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu.
Po około 10 minutach byliśmy przy hotelu. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy resztę wchodzącą na górę po schodach. Zaczęliśmy biec i po chwili byliśmy przy nich.
- To wy też już wróciliście? - Zapytał Itachi, który jako pierwszy nas zauważył.
- Mhm... I mamy do pogadania.
- Jasne, wybaczcie nam na chwilę. Hiro pójdziesz na te kilka minut do Deia?
- Mhm. - Odpowiedział i wymusił uśmiech.
- A ja to co?
- Hidan... A ty pójdź do baru czy gdzieś, tylko się nie nawal.
- Ech... To chociaż pożycz mi trochę kasy.
- Trzymaj.
- Dzięki. -  I po chwili już go nie było. Kiedy znaleźliśmy się na górze Itachi oddał mi torbę. Wyciągnąłem z niej kluczyk i otworzyłem drzwi do pokoju. Gdy tylko tam się znaleźliśmy, razem usiedliśmy na łóżku.
- Jak myślisz o czym rozmawiają? - Ciszę przerwało pytanie Hiro.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem, samemu zaczynając się zastanawiać o czym mogą rozmawiać.
- Ech... A co jeśli oni znowu ze sobą...
- O nie Hiro nawet tak nie myśl... Ten scenariusz jest niemożliwy.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Jak to skąd? Wystarczy, że spojrzysz w jego oczy, a już będziesz wiedział.
- Co?
- No to. Starszy, a nadal nie ogarnięty... - Powiedziałem przykładając rękę do czoła.
- No to mi wytłumacz skoro taki mądry jesteś.
- Ech... A może lepiej zademonstruję?
- Darujcie sobie. - Usłyszeliśmy za sobą rozbawiony głos Itachiego.
- Spoko. A powiecie nam może o czym rozmawialiście? - Zapytałem robiąc maślane oczka.
- Emm...Nie, niespodzianka.- Sasori powiedział to z wrednym uśmieszkiem.
- Jak chcecie.
- To może my już was zostawimy samych, co nie Hiro? - Mówiąc Itachi wyciągnął rękę w stronę mojego brata.
- Mhm. - Mój brat wstał i po chwili ufnie złapał jego dłoń. Zaraz po tym już ich nie było.
- No to teraz mamy całą noc dla siebie. - Sasori podszedł bliżej.
- Oczywiście. Ale najpierw kąpiel.
- Zgubiłeś jedno słowo.
- Jakie?
- Ale najpierw wspólna kąpiel... Chyba to chciałeś powiedzieć prawda?
- Po co pytasz skoro znasz odpowiedź?
- No to chodźmy. - Sasori otworzył drzwi do łazienki i zapalił w niej światło.
  W łazience stała dość spora wanna i to właśnie ona zajmowała najwięcej miejsca. Sasori podszedł do niej i na początek odkręcił zimną wodę. W tym czasie rozpuściłem włosy i z kosmetyczki sięgnąłem potrzebne nam rzeczy, które położyłem w kącie wanny. Kiedy zimna woda sięgała do około mniejszej połowy wanny Sasori zakrecił ją i odkręcił ciepłą wodę. Zaraz po tym odwrócił się w moją stronę.
- Na co czekasz rozbieraj się. - Powiedział z uśmiechem i ściągnął swoją bluzkę, po chwili to samo zrobiłem ze swoją. Po niedługim czasie obaj byliśmy nadzy. Sasori podszedł do wanny, zakrecił wodę i wszedł do niej. Podszedłem i po sekundzie siedziałem między jego nogami.
- Mmm... Przyjemnie. - Wymruczałem opierając głowę o jego ramię.
- Zaraz może być jeszcze przyjemniej.
 Poczułem jak jego dłonie sunął od mojej tali w górę zatrzymując się przy moich skutkach. Po moim ciele przeszedł dreszcz przyjemności kiedy jego palce zaczęły delikatnie podszczypywać moje sutki, a językiem przejechał wzdłuż mojej szyi na koniec podgryzając płatek mojego ucha.
- Dei mógł byś się odwrócić w moją stronę?
- T... Tak. - Powiedziałem, zaraz po tym spełniając jego prośbę. Moje policzki powoli robiły się ciepłe.
- Od razu lepiej.
Zachłannie wpił się w moje usta od razu wkładając do ich wnętrza swój język. Oddałem pocałunek natychmiast, jego dłonie ponownie rozpoczęły przerwaną czynność tylko tym razem było to jeszcze intensywniejsze. Poczułem, że mój "przyjaciel"  budzi się do życia, w sumie nie tylko mój. Jedną dłonią zjechałem na dół chwyciłem nią nasze penisy następnie zacząłem poruszać nią w górę i w dół. Zaczynało powoli brakować mi powietrza, więc przerwałem pocałunek łapczywie łapiąc powietrze. Sasori również doszła. 
Jedną dłonią zjechał na dół i jednym palcem zaczął krążyć wokół mojej dziurki. Pocałunkami zjechał na moją szyję oraz obojczyki. Przeciągły jęk wyrwał się z moich ust kiedy jego palec znalazł się w moim wnętrzu i zaczął nim poruszać. Przerwałem wykonywaną czynność i dłonie zacisnąłem na jego ramionach. 
- Boli? 
- Nie. - Wyjęczałem do jego ucha, następnie je przygryzając. Językiem przejechałem wzdłuż jego szyi aby w pewnym momencie przyssać się do niej i zostawić czerwoną malinkę. 
 Po niedługim czasie dodał kolejny palec, a następnie kolejny. Zacząłem poruszać biodrami nabijając się na jego palce aby żaden z moich jęków nie wydobył się z moich ust delikatnie ugryzłem palec swojej dłoni. 
- Pozwól mi je usłyszeć. - Wyszeptał do mojego ucha, wyciągając palec z mojej buzi.
- A co jeśli... Oni usłyszą? - Wydusiłem z siebie powstrzymując się od jęknięcia.
- No to trudno. - Powiedział, wyjmując swoje palce z mojego wnętrza i zastępując je czymś większym. Palce wbiłem w jego ramiona, a z moich ust wydobył się przeciągły jęk.
- Dei wszystko w porządku? - Zapytał z troską chwytając moją twarz w swoje dłonie.
- Tak.
Odpowiedziałem łącząc nasze usta w pocałunku. Zacząłem powoli poruszać biodrami aby na początek przyzwyczaić się do tego uczucia. Z każdym ruchem odczuwałem coraz większą przyjemność. Sasori dłońmi zjechał na moje pośladki i sam zaczął nadawać tępo. Po moim ciele rozchodziła się ogromna rozkosz, a moje jęki wypełniały łazienkę. W pewnym momencie Sasori trafił w "ten" punkt, a przez moje ciało przeszła ogromna fala rozkoszy. Po paru kolejnych pchnięciach czułem, że już długo nie wytrzymam.
- Sa... Sasori...Ja zaraz... - Nie dokończyłem, ponieważ moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a z ust wydobył się przeciągły jęk. Sasori wykonał jeszcze parę pchnięć, następnie z jękiem doszedł w moim wnętrzu. Zmęczony oparłem głowę o jego ramię i przymknąłem oczy.
- Tylko mi tu nie zasypiaj. - Powiedział gładząc mnie po plecach.
- Spokojnie nie mam takiego zamiaru, ale chyba zdało by się wyjść już a tej wanny.
- W sumie racja i też zdało by się podłogę wytrzeć.
- Dlaczego?
- Tak jakby trochę jej ubyło. - Odwróciłem głowę aby zobaczyć jak wygląda podłoga i no niestety ale była cała zalana.
- Ale to już jutro dobrze?
- Dobrze. A teraz wstawaj kochanie.
- Już. - Kiedy stanąłem na kafelkach nogi ugięły się pode mną i tylko dzięki Sasoriemu nie zaliczyłem bliskiego spotkania z podłogą.
- No chodź tu. - Przyciągnął mnie trochę bliżej i po chwili byłem na jego rękach. W pokoju położył mnie na łóżku, zaraz po tym położył się obok mnie i przyciągnął bliżej siebie. Ufnie wtuliłem się w niego i przymknąłem oczy.
- Jak my jutro rano wstaniemy? - Mruknąłem, zastanawiając się czy damy radę wcześniej wstać.
- Spokojnie nastawię zaraz budzik.
- Dobrze. - Odpowiedziałem i puściłem go aby mógł wstać i nastawić budzik. Kiedy wstał zrobiło mi się chłodno, więc przykryłem się kołdrą. Po niedługiej chwili Sasori ponownie położył się obok mnie i przytulił.
- Dobranoc aniołku.
- Dobranoc kochany. - Zaraz po tym poczułem jak całuje mnie w czubek głowy i przyciąga jeszcze bliżej siebie. Uśmiechnąłem się na ten gest, zamknąłem oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza.
                           **********************************
I koniec! Bynajmniej na dzisiaj :):
* 387¥. To coś około naszych 12 zł ;P
Jestem ciekawa waszych opinii co do tego rozdziału :D Osobiście uważam, że mogło by być lepiej, ale i tak jestem zadowolona z tych moich wypocinek :3 Najbardziej chyba mi się nie podoba scena "łazienkowa", ale cóż począć opisuję coś takiego 2 raz w życiu, więc dopiero się uczę i następnym razem będzie lepiej.
I jeszcze jedna mała przypominajka... Z okazji tego, iż w tym roku mijał rok od założenia tego bloga możecie zadawać pytania bohaterom i jeżeli ktoś by chciał mogła bym napisać jakiegoś one-shota z dowolnym parkingiem. Gdybyście mieli  jakieś szczególne preferencje to pisać. Nie wstydzić mi się! :D :*
A teraz do następnego miśki <3
                                                                                                          Mirajane ^^<3









LAYOUT BY SHINA/REN