piątek, 11 września 2015

Rozdział XVII

Następnego dnia po szkole pytałem się innych o wyjazd. Niestety jak się okazało wszyscy mieli jakieś plany. Czyli wychodzi na to, że pojedziemy mniejszą grupą. Hmmm...może to nawet lepiej? Ciekawe co inni będą robić? Może Chihiro chciałby z nami pojechać? Sporo myśli krążyło po mojej głowie i przez to kiedy poczułem jak ktoś ciągnie mnie w boczny korytarz o mało co nie krzyknąłem.
- Cii...
- Sasori? Co się stało?
- Nic. Po prostu chciałem pobyć z tobą sam na sam. - Na myśl przyszło mi tylko jedno, ale przecież nadal jesteśmy w szkole.
- W szkole!? Oszalałeś!?
- Na twoim punkcie? Owszem. - Gdy to powiedział poczułem jak moje policzki robią się gorące. Po chwili poczułem jego usta na swojej brodzie następnie przy kąciku ust kiedy jego wargi były blisko moich odsunąłem go od siebie. A co jak ktoś zobaczy? Nie chodziło mi o naszych znajomych tylko o kogoś kto za nami nie przepada, a jest parę takich osób w tej szkole.
- Poczekaj.... - Nie dokończyłem ponieważ, na twarzy Sasoriego pojawił się grymas niezadowolenia.
- Dlaczego nie chcesz, żebym cie pocałował?
- Bo...- No co ja mam mu powiedzieć, że nadal się trochę wstydzę? Lepsze to niż milczenie. -... Się wstydzę.
- Och, Dei musisz się w końcu do tego przyzwyczaić.
- Wiem. I obiecuję, że następnym razem już nie będę się wstydzić.
- Dobrze.
Zaraz po tym rozbrzmiał dzwonek na ostatnią lekcję. Lekcja minęła bardzo szybko. Gdy wraz z Sasorim wyszliśmy ze szkoły spostrzegłem mojego brata i Itachiego stojących przed bramą szkoły. Rozmawiali jakby znali się przez całe życie. Dziewczyny, które koło nich przechodziły patrzyły na nich jakby byli jakimiś bogami. Staliśmy i patrzylismy w ich stronę z lekkim zdziwieniem malującym się na naszych twarzach. Ciekawe czego tu chcieli?  Mój brat musiał nas spostrzec ponieważ, w pewnym momencie pomachał w naszą stronę. Spojrzeliśmy na siebie i w końcu do nich podzeszliśmy.
- Chcecie czegoś?
- Ja przyszedłem do ciebie, a Itachiego spotkałem po drodze.
- A po co przyszedłeś?
- Musimy porozmawiać. No i też dlatego, że nie mogłem się doczekać twojego powrotu do domu.- Jego odpowiedź mnie rozdrażniła. Przecież ze szkoły do domu jest 15 minut drogi.
- I tylko dlatego? - Spytałem z nutą ironi w głosie.
- A potrzebuję innych powodów?
- Przecież do domu mam 15 minut drogi, nie traktuj mnie tak jakbym nadal miał 9 lat. Nie jestem już małym dzieckiem, zaakceptuj ten fakt. Czasem mam cię naprawdę dość. - Przez przypadek powiedziałem to co myślałem. Nie wątpliwe uraziłem go tym. Będę go musiał później przeprosić.
- Nie przesadziłeś trochę kociaku? - Pytanie Itachiego trochę zabiło mnie z tropu. Czyżby Itachi martwił się o mojego brata?
- Może trochę. - Spojrzałem w stronę mojego brata, który uśmiechał się w moją stronę, jego uśmiech był trochę niepokojący więc odwróciłem wzrok.
- To idziemy czy będziemy tu tak stać? - Sasori miał rację cały czas staliśmy przed szkołą mimo, iż ta już dawno całkowicie opustoszała.
- Idziemy. - Praktycznie całą drogę szliśmy w ciszy. Itachi w pewnym momencie powiedział, że musi gdzieś pójść więc poszedł w innym kierunku niż my. Gdy doszliśmy do mojego domu pożegnałem się z Sasorim i wraz z bratem weszliśmy do środka.
- Wygląda na to, że mamy jeszcze nie ma.
- Tak. - Nie wiem do końca dlaczego, ale miałem przeczucie, że mój brat coś kombinuje. Może to tylko moja wyobraźnia?
- Chodźmy do mojego pokoju.
- Po co? -Trochę bezsensowne pytanie,  ale naprawdę zastanawiałem się, po co mamy tam iść.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Dobra, więc chodźmy. - Po tym po prostu wiedziałem, że mój brat chce coś wiedzieć. Więc bez słowa ruszyłem za nim. Uświadomiłem sobie, że to będzie pierwszy raz kiedy będę w jego pokoju. Cały jego pokój był beżowy, a na każdej ze ścian wisiało jakieś zdjęcie.
- A więc o czym chciałeś porozmawiać? - Spytałem siadając na jego łóżku.
- Było coś między tobą, a Itachim?
- Co!? -Jego pytanie mnie zszokowało. Skąd on wpadł na taki durny pomysł?Ja i Itachi!? - Oczywiście, że nie. Jakim cudem wpadłeś na taki pomysł?
- To dlaczego nazwał cie ,,kociakiem" przed szkołą?
- A więc o to ci chodziło. Kiedy poznałem Itachiego byłem już z Sasorim. A pytanie dlaczego nazywa mnie ,, kociakiem" kieruj do niego. Bo sam nie wiem. - Dopiero kiedy odpowiedziałem olśniło mnie. Mój braciszek był zazdrosny.
- To dobrze. A mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Myślisz, że mam u niego szansę? - Na jego pytanie zacząłem się śmiać. Ja raczej miałem niewiele do mówienia w tym temacie.
- Trochę więcej wiary w siebie. - Odpowiedziałem, a Chihiro promiennie się uśmiechnął tak jak tylko on potrafił.
Nie mogłem się powstrzymać i rzuciłem w niego poduszką, która po chwili zatrzymała się na jego twarzy. Gdy poduszka zaczęła opadać złapał ją i z całej siły cisnął ją w moją stronę. Chciałem zrobić unik, ale niestety nie zdążyłam i oberwałem w tył głowy. Zaraz po tym rozpętała się prawdziwa wojna na poduchy. Podczas naszej mini wojny przeszło mi przez myśl, że teraz na pewno wyglądamy jak małe dzieci. Ale kto by się tym przejął? W pewnym momencie jedna a poduszek musiała o coś zachaczyć ponieważ, gdy ją rzuciłem rozdarła się i pierze rozsypało się po całym pokoju. No to mamy kłopot. Lepiej, żeby mama tego nie zobaczyła.
- I co teraz?
- Jak to co musimy to posprzątać zanim mama przyjdzie i to zobaczy. -Gdy skończyłem mówić spostrzegłem,  iż Chihiro patrzy z lekkim strachem w stronę drzwi. Również się spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem.
- Mamo witaj z powrotem!
- Hej chłopcy. Wyjaśnicie mi co tu się stało?
- No.... Bitwa na poduchy? - Odpowiedziałem nerwowo się śmiejąc.
- Aha.... A to pierze?
- Jedna z poduszek się rozpruła.
- Już wszystko rozumiem. Wiec teraz w trybie natychmiastowym... Brać się za sprzątanie!! -Była na prawdę zła. Gdy wychodziła z pokoju trzasnęła drzwiami. Jeszcze przez chwilę dało się słyszeć jej głos i parę obelg skierowanych w naszą stronę. Nasza mama gdy się zdenerwuje potrafi być na prawdę straszna.
-Dobra bierzemy się za to sprzątanie im szybciej skończymy tym lepiej. - Mój chyba brat postanowił, że sobie pomilczy. Bo w odpowiedzi na moje słowa tylko skinął głową. Przez najbliższe 10 minut również milczał. Mowę mu odebrało czy jak? W końcu nie wytrzymałem i przerwałem ciszę.
-Chihiro dlaczego się nie odzywasz?
-Hmm... A tak jakoś. Coś się stało?
- Nie, nic. Ciekawe jak bardzo się zdenerwowała? -Powiedziałem to bardziej do siebie, ale Chihiro i tak to usłyszał.
- Na pewno nie tak bardzo jak wtedy kiedy wytukliśmy połowę zastawy stołowej. - Na to wspomnienie oboje zaczęliśmy się śmiać. Niestety, ale w dzieciństwie były z nas niezłe ziułka i mama często się na nas denerwowała.
- Bynajmniej się nie nudziliśmy. I mamy dużo wspaniałych wspomnień.
- Będziemy mieli co wspominać.
- Tak...Ale będzie lepiej jeżeli o niektórych rzeczach nie będziemy wspominać. (Archiwum "X" xD)
- I tu się zgodzę. Bierzmy się lepiej za sprzątanie.
- Nom. Inaczej nigdy nie skończymy. - Zaraz po tym wzięliśmy się do roboty i przez najbliższą godzinę sprzataliśmy. Oczywiście nie obyło się bez paru żartów i śmiechu. Kiedy skończyliśmy postanowiliśmy zejść na dół powiedzieć o tym mamie. Zostaliśmy ją siedzącą na kanapie kubkiem kawy w rękach.
-Mamo skończyliśmy.
- Poszło wam szybciej niż myślałam. Możecie mi odpowiedzieć na jedno pytanie?
- Jakie?- Zapytaliśmy jednocześnie.
- Który z was to zaczął? -Zapadła grobowa cisza. Oboje wiedzieliśmy, że winowajce czeka jakaś kara. - Ja czekam.
- Ja to zacząłem.
- A więc za karę przez tydzień będziesz zmywał naczynia.
- Ok. I tak mogło być gorzej. -Gdy tylko skończyłem mówić zadzwonił dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć.
- Dobrze. -Przeczówałem kto stoi za drzwiami, ale w końcu wszystko jest możliwe. Nie zdziwiłem się kiedy przed drzwiami zobaczyłem Sasoriego, ale Itachiego się nie spodziewałem.
- Hej kochanie. -Pierwszy przywitał się Sasori i nim zdążyłem odpowiedzieć pocałował mnie.
- Hej. -Odpowiedziałem kiedy przerwał pocałunek i wpuściłem ich do środka. Zastanawiało mnie co oni tu robią, ale z pewnością zaraz się dowiem. W salonie Chihiro rozmawiał z mamą, ale gdy tylko zobaczył Itachiego urwał w pół zdania. Mama widząc to odwróciła się w naszym kierunku, kiedy tylko zobaczyła chłopaków uśmiechnęła się promiennie.
- Witajcie chłopcy. Co was tu sprowadza?
- Przyszliśmy porwać pani synów na randkę. - Kiedy to usłyszałem moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Oni chcieli nas obu zabrać na randkę?
- Co proszę? - Spytałem nie kryjąc swojego zdziwienia.
- No to co słyszałeś. Macie 15 minut na wyszykowanie się. Ruchy nie mamy całego dnia.
-Już, już. -Odpowiedziałem i wraz z Chihiro poszliśmy na górę.
- Ale ja dawno nie byłem na randce! - Z tego co zauważyłem mój brat był cały w skowronkach. -Dei w co mam się ubrać? - Skoro już o to pyta to mu pomogę. Zamyśliłem się przez chwilę.
- Załóż czarne rurki i jakiś luźny T-shirt do tego.
- Dzięki Dei. - Ucałował mnie w policzek i pobiegł do swojego pokoju.
- A co ja założę? - Zapytałem sam siebie stojąc przed szafą. W końcu postanowiłem, że granatowe rurki i luźną bokserkę, która wyglądała na mnie trochę jak tunika. A włosy związałem w wysoki kucyk prócz grzywki z kucyka wtdostał się jeden niesforny kosmyk. Akurat kiedy skończyłem do pokoju wszedł Chihiro. Gdy tylko go zobaczyłem zaniemówiłem z wrażenia mój braciszek wyglądał zajebiście.
- Wow. - To było jedyne słowo, które zdołałem z siebie wyksztusić.
- Ty też świetnie wyglądasz. To co idziemy?
- Nie, no coś ty niech sobie poczekają. ( Niech czekają, a co xD dop. Aut)
- Oczywiście. - Oboje zaczęliśmy się śmiać. Wyszliśmy z mojego pokoju i zaczęliśmy schodzić ze schodów. Gdy zeszliśmy na dół Sasori i Itachi przerwali rozmowę i spojrzeli na nas. Poczułem się dość niezręcznie i Chihiro chyba też. Jeżeli w najbliższym czasie nic nie powiedzą to zwariuje.
- Powiecie coś w końcu?
- Wyglądacie bardzo....
- Seksownie. -Dokończył Itachi, a my z bratem spaliliśmy buraka na twarzy.
- To....idziemy?
- Oczywiście. - Gdy byliśmy w przedpokoju zauważyłem, że Itachi obczaja tylek mojego brata i raczej się z tym nie krył. Sasori również to zauważył i zaśmiał się cicho pod nosem. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Kya! - Krzyknąłem, a bardziej pisnąłem czując jego dłoń na moim pośladku.
- Co się stało? - Poczułem gorąco wstępujące na moje policzki.
- N...Nic.
- To czemu pisnąłeś?
- Bo...bo miałem taki kaprys! - Powiedziałem pierwszą lepszą rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Mhm...już Ci wierzę. Sasori co mu zrobiłeś?
- Ja nic. - Mimo wszystko jego uśmiech mówił sam za siebie.
- Jasne... A więc chodźmy już.
- Ale gdzie my idziemy?
- Na początek spacer po parku potem wpadniemy do jakiejś kawiarni, a później pokażemy wam najlepszy widok w tym mieście .
Zaraz po tym wyszliśmy. Idąc przez miasto cały czas rozmawialiśmy i parę razy ludzie się na nas dziwnie spojrzeli szczególnie na mnie i Sasoriego, ponieważ szliśmy trzymając się za ręce.
Jednak ludzie nadal są nietolerancyjni, może to się kiedyś zmieni. Po paru minutach dalszej drogi doszliśmy do parku. Jak zawsze było tu pięknie. Podeszliśmy pod jedno z drzew i usiedliśmy w zacienionym miejscu, a z tego co zdołałem zauważyć jest tu dzisiaj naprawdę dużo par.
- A więc po co nas tu przyprowadziliście?
- Bo dzisiaj w tym parku dokładnie za 10 minut wszystkie pary tu zebrane obiecają sobie to, że będą ze sobą na zawsze. - O ile dobrze pamiętam już to obiecałem sobie z Sasorim, ale warto powiedzieć to to jeszcze raz.
- A jeśli nie są ze sobą? - Sam również chciałem zadać to pytanie, ale mój brat mnie uprzedził.
- To dzisiaj wyznają sobie miłość. - Mogłem się tego spodziewać. Ale zaraz skoro jest tu mój brat i Itachi też tu są to.... Nie to niemożliwe!Spojrzałem w stronę Chihiro, który spalił buraka, a Itachi przyglądał mu się z uśmiechem. Spojrzałem w stronę Sosoriego, który nie był tak bardzo zdziwiony. Posłałem mu spojrzenie żądające wyjaśnień.
- My z Dei'em pójdziemy się przejść, więc zostawiamy was na chwilę samych.
- Dobra.
Wstaliśmy i zaczęliśmy iść jedną ze ścieżek. Kiedy byłem pewny, że jesteśmy dość daleko i że nas nie usłyszą najspokojniej jak tylko mogę zapytałem.
- O co z tym chodzi!?
- Spokojnie. Chodzi o to, że Chihiro podoba się Itachiemu i chyba z wzajemnością. I chce mu to dzisiaj powiedzieć. Więc pomyśleliśmy, że was tu zabierzemy.- W pierwszej chwili trochę go nie zrozumiałem, ale po chwili przypomniałem sobie o przysiędze.
- Czyli oni teraz...?
- Tak. - Chciałem tam do nich teraz iść, ale wiedziałem, że nie będzie to fair wobec mojego brata.
- Oj dzisiaj jak tylko wrócimy do domu to z nim porozmawiam.
- Teraz przestań myśleć o swoim bracie i Itachim. Skup się na nas.
- No do... - Nie mogłem skończyć tego co chciałem powiedzieć, ponieważ Sasori sprawnie mi to uniemożliwił łącząc nasze usta w pocałunku, po chwili nasze języki zaczęły wojnę o dominację. Moje ręce powędrowały na jego szyję, dzięki temu mogłem przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Jedną z dłoni wplątałem w jego włosy. Sasori jedną ręką trzymał mnie w tali, a drugą powoli przesuwał w dół, cichy jęk wydobył się z moich ust kiedy poczułem jego dłoń zaciskającą się na moim pośladku. Mógłbym trwać tak wiecznie, ale powoli zaczynało brakować mi powietrza więc przerwałem pocałunek.
- Kocham cię. - Wyszeptałem to do jego ucha.
- Ja ciebie też.- Ponownie złączyłem nasze usta. Niestety tym razem nam przerwano.
- No już koniec tych czułości.
- Wiesz co Itachi ty zawsze wybierasz najmniej odpowiedni moment aby się odezwać. Nie mogłeś poczekać, aż skończymy?
- Taa... Jasne zanim wy byście skończyli to by trochę minęło.
- Sugerujesz coś? - Tym razem to ja zabrałem głos.
- Ja? No skąd. - Jego uśmiech i wzrok mówiły same za siebie.
- Zboczeniec. - Potych słowach wszyscy się zaśmialiśmy. Dawno się tak dobrze nie bawiłem.
- A tak właściwie to która godzina?
- Dochodzi 18. A do kawiarenki jest ok 30 minut drogi, więc za niedługo będziemy musieli się zbierać. Bo tam gdzie jedziemy jest kawałek drogi. - Co Itachi miał na myśli mówiąc jedziemy? W mojej głowie zapaliło się czerwone światełko mówiące, że to co oni planują jest co najmniej dziwne.
- To gdzie my jedziemy?
- Daleko. A teraz może już pójdziemy do tej kawiarenki. - Dopiero teraz kiedy spojrzałem w stronę mojego brata spostrzegłem, że cały czas czerwieni się jak piwonia. Gdy wrócimy do domu będę musiał z nim porozmawiać. Ruszyliśmy i nie spiesząc się wyszliśmy z parku. Teraz tylko jedno nie dawało mi spokoju najbliżej położoną kawiarenką jest "Sweet Secret ". No nic zaraz się dowiem.
- Dei czemu idziesz taki zamyślony?
- Tak sobie pomyślałem, że najbliżej położoną kawiarnią jest " Sweet Secret ". I czy my tam przypadkiem nie idziemy.
- No właśnie tam idziemy. Za 10 minut powinniśmy już tam być.
- Braciszku?
- O co chodzi Chihiro?
- Możemy porozmawiać?
- Teraz czy wolisz później. I o czym?
- Później kiedy wrócimy do domu, o czymś ważnym.
- Dobrze. - Uśmiechnąłem się w jego stronę posyłając mu spojrzenie typu " Ja wszystko wiem ". A on zaczerwienił się jeszcze bardziej o ile było to możliwe.
- Idziecie? Bo zostajecie w tyle.
- Już idziemy.
- O czym rozmawialiście?
- Nasza sprawa. - Odpowiedziałem i spostrzegłem, że gdy tylko skręcimy będziemy na miejscu.
- No i jesteśmy. - Weszliśmy i wszyscy którzy byli w kawiarni spojrzeli w naszą stronę lecz po chwili wrócili do swoich poprzednich zajęć. Ja wzrokiem odruchowo poszukałem Hidana i znalazłem go stojącego za ladą, umśmiechającego się w naszą stronę.
Kiedy tyło zajęliśmy stolik poszedł do nas i wręczył na menu.
- No hej kociaku. - Postanowiłem zignorować to, że ponownie nazwał mnie kociakiem. I zagłębiłem się w czytaniu menu.
- Hej Hidan.
- Itachi!? Chłopie wieki cię nie widziałem!
- Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania? Ze 3 lata już będą.
- To serio, aż tyle minęło?
- Nie żeby coś, ale mu też tu jesteśmy.
- Wybaczcie. Ale wiecie musimy nadrobić stracony czas. - W tym momencie znacząco uśmiechnął się w stronę Itachiego. Spojrzałem w stronę Chihiro i wyglądał na złego... Nie zły to złe określenie on był wściekły. Pierwszy raz go takiego widziałem. Musiałem go jakoś uspokoić.
- Chihiro chodź ze mną na chwilę.
- Gdzie?
- Po prostu chodź.- Spojrzałem na niego i chyba w końcu zrozumiał o co mi chodzi.
Wstaliśmy od stołu i poszliśmy w stronę wyjścia. Kiedy tylko wyszliśmy mina mojego brata złagodniała.
- Opanuj się czasem.
- Ale oni... Jak ja tam miałem spokojnie siedzieć?
- Rozumiem Cię, ale trzymaj swoje emocje na wodzy.
- Dobra postaram się. A tak poza tym co to za koleś? - Chihiro wskazał palcem nasz stolik. Teraz był tam jeszcze jeden chłopak. Czemu on przytulał się do Sasoriego? Poczułem jak żyłka na moim czole zaczyna pulsować.
- I co teraz?
- Jak to co? Wracamy tam. Nikt prócz mnie nie może przytulać się do Sasoriego.- Weszliśmy do środka i od razu podeszliśmy do naszego stolika. Może i byłem zły, ale robienie scen w kawiarence nie za  bardzo mi pasuje. Dlatego stanąłem i czekałem aż w końcu mnie zauważą.
- Isao puść mnie już!
- Ale tak dawno się nie widzieliśmy!
- Isao puść go bo inaczej będzie miał kłopoty.
- Jakie kłopoty? Przecież tylko go przytulam.
- Ale z ciebie debil . On ma chłopaka, który nawiasem mówiąc tu stoi. - Teraz wszyscy spojrzeli w moją stronę. Isao od razu puścił Sasoriego i podszedł do mnie. - Bardzo miło mi cię poznać jestem Isao! A ty jesteś?
- Deidara. - Odpowiedziałem. Chłopak od razu rzucił mi się na szyję. - Puszczaj!
- Isao... Puść go on nie jest maskotką
- Ale on jest taki słodki. No dobrze... - W końcu z niechęcią mnie puścił. Usiadłem na swoim miejscu. Zaraz po tym Tobi odszedł.
- A więc co panowie zamawiają?
- Dla mnie ciasto czekoladowe. - Mój brat i jego miłość do ciastek czekoladowych. Gdyby mógł mógł by je jeść codziennie.
- Ja wezmę ciasto cytrynowe. - Itachi chyba lubi to ciasto, jego uśmiech mówi sam za siebie.
- A dla mnie Tiramisu.
- Hmm...Dzisiaj wezmę ciastko truskawkowe. - Gdy tylko złożyliśmy zamówienie Hidan odszedł od naszego stolika. A co do picia wszyscy zamówiliśmy herbatę.
- I znowu wszyscy uwzięli die na herbatę... - Sasori miał rację. Wraz z Itachim zaczęliśmy się śmiać.
- Powiecie mi o co chodzi?
- Powiem ci w domu.
- Dobrze. - Zaraz po tym Hidan przyniósł nasze zamówienia. Kiedy tylko poczułem słodki smak ciastka w moich ustach myślałem, że się rozpłynę.
- Jak widzę mój braciszek nadal kocha słodycze.
- Mhm... Kocham słodycze i nigdy nie przestanę. A twoja miłość do ciastek czekoladowych nadal pozostaje nie zmieniona.
- Jak widać. - Ponownie wróciłem do jedzenia ciastka. Myślałem, że jako pierwszy skończę jeść, ale okazało się, że pierwszy skończył Sasori.
- Dei, a ty znowu się ubrudziłeś.
- Naprawdę? - Chciałem przejechać językiem wokół warg, ale Sasori był szybszy i po chwili mogłem poczuć jego miękkie wargi na swoich. Na szczęście siedzieliśmy blisko siebie, więc mogłem bez problemu pochylić się w jego stronę i pogłębić pocałunek. Jedną z rąk położyłem na jego udzie i powoli przesówałem ją w górę. Przez moment wydawał się być zaskoczony, ale nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Z wszystkiego wyrwało nas ciche chrząknięcie.
- Nie żeby coś, ale nie jesteście tu sami.
- Trochę nas poniosło.
- Trochę? Jeszcze trochę, a byście to zrobili to stole. - Teraz poczułem jak moje policzki robią się gorące.- Jak już chcecie to zróbcie to w łazience. - Na te słowa Sasori zgromił Itachiego wzrokiem, a ja spuściłem głowę tak aby nie mogli dostrzec rumieńców wpływających na moje policzki. Pomysły Itachiego czasem mnie przerażają, a czasem śmieszą, nigdy nie wiadomo z jakim pomysłem wyleci. (Bo to Itachi tego nie ogarniesz xD do. Aut)
- Itachi czasem zanim coś powiesz to pomyśl.
- Nie wmówicie mi, że tak nie jest. Napaleni jak króliki.
- Nie przeginaj. - Ton głosu Sasoriego był trochę straszny. Jak dobrze pójdzie to w końcu się pobiją.
- Musicie się kłócić? - Chihiro był lekko zdenerwowany. Obaj spojrzeli się na niego i na mnie.
- Później pogadamy.
- Jasne. A teraz nie powinniśmy się zbierać? - Wszyscy spojrzeliśmy na zewnątrz, zaczynało się ściemniać. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i po chwili wychodziliśmy z lokalu.
- A więc gdzie idziemy?
- Daleko. I aby tam dotrzeć musimy kawałek pojechać.
- Dobra, a czym pojedziemy?
- Jak to czym, moim samochodem.- Skręciliśmy w stronę pobliskiego parkingu. Jak się okazało stało tam jeno auto. Na pierwszy rzut oka pomyślałem, że to Suzuki i tak było.
- Zapraszam panów. - Wsiedliśmy do samochodu i po chwili byliśmy już w drodze.
Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Oczywiście Itachi bardziej skupiał się na drodze niż na naszych rozmowach, więc tylko od czasu do czasu coś dopowiedział. Kiedy byliśmy na miejscu było już kompletnie ciemno. Jedynym źródłem światła były uliczne lampy oraz księżyc, który tej nocy był w pełni i było go idealnie widać na bezchmurnym niebie. Zastanawiało mnie również to gdzie dokładnie jesteśmy.
- Chodźmy.
- A gdzie idziemy? - Zapytałem, ponieważ nadal byliśmy na obrzeżach miasta. I jedyne co nas otaczało to ogromne wieżowce.
- Tam. - Itachi wskazał na najwyższy budynek, który znajdował się w naszym mieście.
- A jak tam wejdziemy?
- Spokojnie, pracuje tam mój znajomy i poprosiłem go aby otworzył boczne wejście.
- Mhm...
- A więc idziemy?
- Idziemy. - Ruszyliśmy w stronę jednej z bocznych uliczek, gdzie znajdowało się boczne wejście. Kiedy weszliśmy naszym oczom ukazało się nic innego jak schody. O ile dobrze pamiętam ten budynek miał około 25 pięter, więc wejście na samą górę trochę nam zajmie. Ruszyliśmy bez słowa na górę, po kilkunastu piętrach wszyscy mieliśmy już chyba dość tej "wspinaczki", ale byliśmy prawie na półmetku, więc szliśmy dalej. Kiedy weszliśmy na samą górę, Itachi otworzył drzwi prowadzące na dach. Gdy wyszliśmy na zewnątrz uderzył w nas podmuch chłodnego powietrza.
- Nigdy więcej nie wchodzę po schodach na 25 piętro. -  Na słowa Sasoriego wszyscy się zaśmialiśmy.
- Nie narzekaj, tylko ciesz się chwilą. A teraz chodźcie. - Przeszliśmy cały dach i stanęliśmy przy barierce na jego końcu.
- Wow. - Widok był naprawdę świetny, stąd było widać całe miasto, które teraz mieniło się wieloma barwami.
- Przyznaję warto było tu wejść.
- No, a nie mówiłem, że to najlepszy widok w tym mieście. - Stałem oparty o barierkę i wpatrywałem się w widok jak się przede mną rozciągał. Szkoda, że nie mam przy sobie moich przyborów do malowania. W pewnym momencie z zamyślenia wytrwały mnie ręce oplatające się wokół mojego pasa.
- Nad czym tak rozmyślasz? - Kiedy usłyszałem głos Sasoriego tuż przy moim uchu i jego ciepły oddech, który lekko je owiewał przeszedł mnie delikatny dreszcz.
- Nad tym jak tu pięknie i spokojnie.
- Masz rację pięknie tu. - Po tych słowach Sasori delikatnie pocałował mój kark. Przez moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Powoli odwróciłem się w jego stronę i przytuliłem się do niego. Kiedy trwaliśmy w uścisku przysluchiwałem się spokojnemu biciu jego serca i wdychałem jego zapach. Poczułem jak całuje mnie w czubek głowy. - Dei spójrz w bok.
- Hmm... Po co? - Spojrzałem na niego lekko tego nie rozumiejąc.
- Po prostu spójrz w moje lewo.
- Skoro prosisz. - Zrobiłem tak jak prosił, a to co zobaczyłem sprawiłomoich ustach pojawił się uśmiech. Chihiro stał oparty o barierkę tak jak ja parę minut temu, a Itachi obejmował go od tyłu opierając głowę na jego ramieniu. Rozmawiali o czymś i oboje uśmiechali się do siebie.
- Myślisz, że są ze sobą?
- Raczej nie.
- Czemu?
- Mój brat zawsze woli poczekać z decyzją, ale widzę, że mu zaufał, wiec pozwala mu się do niego przytulać.
- Rozumiem... W sumie odkąd tylko się zobaczyli widać było, że jest coś na rzeczy.
- Po dwóch dniach znajomości?
- Sam powiedziałeś, że jeszcze ze sobą nie są więc.
- No w sumie. Jeszcze trochę i będziemy musieli iść prawda?
- Mhm... Na razie nacieszmy się tym widokiem.
- Racja, ale najpierw...- Wspiąłem się delikatnie na palce i złączyłem nasze usta. Sasori natomiast oddał pocałunek. Niedługo po tym nasze języki tańczyły w namiętnym tańcu. Obie jego dłonie zaczęły się zsuwać w dół, jęknąłem prosto w jego usta kiedy poczułem jak zaciskają się na moich pośladkach i zaczynają je powoli masować. Podniecenie zaczynało ogarniać moje ciało, ale gdy przypomniałem sobie gdzie jesteśmy, opamietałem się trochę. I po chwili przerwałem pocałunek. Oboje mieliśmy przyspieszony oddech.
- No, a myślałem że już się od siebie nie oderwiecie.- Spojrzeliśmy w stronę, z której dochodził głos Itachiego i ja automatycznie spaliłem buraka. Itachi wraz z Chihiro stali w odległości co najmniej 3 metrów od nas. Mój brat również był lekko czerwony na policzkach.
- Długo tak stoicie?
- Od momentu, w którym zacząłeś macać jego tyłek.
- Ech... Mogliście powiedzieć.
- Nie chcieliśmy wam przerywać. A teraz zbieramy się bo już jest prawie 21, a do was mamy całe miasto do przejechania.
 - No to chodźmy. - Ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- I znowu po schodach.
-  Nic na to nie poradzisz. - Schodzenie ze schodów zajęło nam trochę mniej czasu niż wchodzenie. Kiedy byliśmy na dole od razu ruszyliśmy w stronę samochou i po chwili byliśmy w środku.
Podczas drogi poczułem, że jestem zmęczony i po rozmowie z Chihiro pójdę od razu spać. Raz nawet lekko przysnąłem, ale po chwili się obudziłem. Gdy dotarliśmy na miejsce Itachi zaparkował przy domu Sasoriego.
- No to do zobaczenia panowie.
- Narazie. - Itachi po chwili odjechał, a my jeszcze przez chwilę staliśmy i ptrzyliśmy w stronę w którą odjechał.
- Dziękuję za super dzień.
- Nie ma za co. A teraz do zobaczenia kochany.
- Do zobaczenia. - Na pożegnanie pocalowaliśmy się krótko.
- Słodkich snów. - Powiedział jeszcze zanim wraz z Chihiro odeszliśmy w stronę naszego domu.
W domu od razu ruszyliśmy na górę w stronę pokoju mojego brata. Gdy się tam znaleźliśmy usiedliśmy na łóżku.
- Dziejszy dzień zaliczam do jak najbardziej udanych.
- Ja też. A teraz opowiadaj co się działo w parku.
- Już, już. Zaraz po tym jak odeszliście zaczęliśmy rozmawiać, i tak jakoś wyszło, że podczas rozmowy on mnie przytulił i powiedział, że jestem słodki i mu się podobam. Na te słowa zamarłem, a moje policzki taki piekły jakby się paliły, przez chwilę milczałem, ale w końcu zebrałem się w sobie i powiedziałem, iż on też mi się podoba.
- I co dalej?
- Zapytał się czy nie chciałbym spróbować być z nim, ale odpowiedziałem, że jak narazie wolę go lepiej poznać i bardziej mu zaufać. On powiedział, że to rozumie i powiedział, że będzie czekać, a po tym pocałował mnie w czoło. Niedługo po tym poszliśmy was szukać.
- Nie powiem słodko. A więc życzę wam jak najlepiej.
- Dzięki braciszku.
- Tylko jeżeli zrani cie w jaki kolwiek sposób wiedz, że się do niego przejdę i wykastruje.
- Hahaha... Dobrze. A teraz idź spać.
- Dobrze. Dobranoc Hiro.
- Jak ja dawno nie słyszał z twoich ust tego zdrobnienia. Dobranoc Dei. - Kiedy tylko znalazłem się w moim pokoju zająłem ubrania i położyłem je na krześle i w samych bokserkach położyłem się spać, a niedługo po tym odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
**********************************
Pierwszy rozdział od tak długiego czasu! Nawet nie wiecie jak się cieszę :D Oczywiście myślę, że rozdział się wam spodobał. Za wszelkie błędy z góry przepraszam. W czasie mojej nieobecności trochę się w moim życiu podziało, ale co ja wam będę o tym pisać xD :P A u was działo się coś ciekawego no i też pytanko : Jak spędziliście wakacje??
No i też minął w tym czasie rok od powstania tego oto bloga!!! :*<3 I z tej okazji jeżeli chcecie zrobimy Q&A z naszymi bohaterami, albo możecie też poprosić o napisanie jakiegoś oneshota z paringiem jakim będziecie chcieli, jak będziecie mieć w głowach konkretny pomysł napiszcie mi o tym, a ja postaram się jak najlepiej to napisać. :33:**
Co do rozdziałów będą się pojawiały 1-2 razy w miesiącu. Zależy od mojej weny. I być może dodam tu moje drugie kolejne opowiadanie, ale to za jakiś czas jak będę miała więcej rozdziałów.
No i to by było na tyle w razie jakich kolwiek pytań piszcie w komentarzach.
                                                                                                  Kocham was! <3
                                                                                              Mirajane :3











LAYOUT BY SHINA/REN